Gotujemy w wyszorowanej skórce, po ugotowaniu obiera się bardzo łatwo, wyłuskuje z brązowego ubranka, jest trochę rozpadający się pod palcami, a może gotowałam zbyt długo? Koło 20 minut.
Najpierw próbowaliśmy topinambur solo. Smakuje całkiem przyjemnie, ja nie czułam w nim orzechowego posmaku, może coś w rodzaju kartofli z nutą słonecznika i pasternaku? Coś a la szparagi? W każdym razie smak charakterystyczny. Ze względu na niewielką ilość ugotowanego dobra postanowiłam zrobić zapiekankę. Trochę podsmażonej cebulki, trochę brokułów i szparagowej fasoli. Nie dawałam sosu, by nie stracić topinamburowego aromatu i smaku. Zapiekłam w kokilkach, koło kwadransa, tylko od góry.
Znikło szybko:) Chyba odgrodzę blaszaną przegrodą część zagonka i zostawię łobuza na takie podwieczorki. Może być ciekawy jako puree do pieczarek i farsz do papryk.
Poza tym skończyłam już pisać Mokraczka, ostatnie ilustracje się rysują, niektóre poprawiają, za jakiś tydzień książeczka powędruje do recenzentów i może korekty. Dzisiaj ostatni z fragmentów, który chcę wam pokazać. Z etapami rysowania:
Ach,
gdybyście mogli widzieć te tańce wróżek, pokaz baletu motyli,
popisy z szablami w wykonaniu pułku komarów, chór biedronek! Jaka
radość panowała przy pełnych stołach, pod różami w zdziczałym
ogrodzie! Aż nadszedł wieczór i zaszło słońce, a w łagodnym
zmroku zaczęły błękitnieć cienie. Mokraczek wymknął się
niezauważony i usiadł na niewielkim pagórku, podpierając głowę.
Wśród gwaru wesołej zabawy on jeden był smutny.
Nagle
zobaczył szarego ptaka, tak jak i on siedzącego w milczeniu na
gałęzi kwitnącego krzewu.
- Panie ptaku
– zapytał – Dlaczego pan nie śpi?
Szary ptak
obrócił na niego smutne oczy.
- Nie mogę
spać – odparł melodyjnym głosem – Wszystkie moje sny mnie
opuściły. A o czym śpiewać, jeśli nie mam snów? Wyśpiewywałem
swoje sny, a były one najpiękniejsze na świecie. Ale teraz nie mam
już snów – i wielka łza spłynęła z ptasiego oka.
Mokraczek
zapytał, poruszony głęboko.
- A dlaczego
nie masz już snów, panie ptaku?
Ptak
westchnął.
- Bo zgubiłem
swoje imię. I teraz moje sny nie mogą mnie odnaleźć. Błąkają
się między niebem i ziemią. Ach, gdyby ktoś odnalazł moje imię!
Podziękowałbym mu z całego serca!
Ptak
odleciał, Mokraczek został sam. Doleciał go gwar wesołych
śmiechów i objął głowę rękoma.
- Dlaczego
świat jest właśnie taki? - zapytał ciemności – Dlaczego są
piękne ogrody i stworzenia takie jak Złe Oko, dobre wróżki i
niemądre mrówki, złe szerszenie i smutne ptaki? Czemu nie mogę
odnaleźć Lilijki, bo ciągle muszę ratować kogoś innego i
dlaczego to wszystko musiało się przytrafić właśnie mnie?
Dziwny ten topinambur trochę. Może jako dodatek to tak, ale samego to ie wiem czy chciałabym spróbować:))
OdpowiedzUsuńKalino, Mokraczek jest prześliczny, bajeczny, uroczy, z nutką melancholii. Czy ptak odnajdzie swoje imię? A może ma na imię Szaraczek? Jak tylko książka wyjdzie to deklaruję natychmiastowy zakup dwóch egzemplarzy dla Zosi i Maksia:)) Recenzenci mam nadzieję są normalni i zachwycą się tak jak my. A co z wydawcą??
Kalinko, to wielka radość cię znać, choćby internetowo:)) Uściski i gratulacje
Wzajemnie wielka radość was znać dziewczyny:) A imię ptaka? Okaże się na końcu.
UsuńRecenzenci są wspaniali, pewien kochany pisarz dla dzieci i wielbiciel przyrody oraz wielce mądra i dystyngowana pani od książek. Jestem dobrej myśli:)
Moja Teściowa na samo wspomnienie o topinamburze traci dobry humor. Musiała dawno temu jeść go w dużych ilościach i już wtedy jej nie smakował. U ks. Jędrzeja Kitowicza (którego uwielbiam czytać) w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III” znaleźć można taki fragment na temat "bulwów" -(...) Póki nie znano kartofli, używano bulwów. Jest to owoc podobny do kartofli z tą różnicą, że jest ogromniejszy; pod jedną łodygą będzie czterdzieści i pięćdziesiąt bulwów, na kształt kłębka w kupę cienkimi jak nić wyrostkami splątanych; smak mają ten sam co kartofle, ale odor przeraźliwy, podobny do pluskwy. Łodyga bulwy wysoka na półtora chłopa, gruba na cal. Po zaplenieniu kartoflów zarzucono bulwy.
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię zjeść, ale niezbyt dużo. Lubię też kwiaty, takie ostatnie przed zimą. Mam topinamburu ilości hurtowe. Owce uwielbiają i łodygi z liśćmi jesienią, i bulwy na wiosnę, same sobie wykopują, jeśli pozwalam. Teraz jest modny w kuchni bardzo.
Życzę szybkiego wydania Mokraczka.
Ten zapach pluskiew będzie mnie teraz przesladował!
UsuńHm! nie jadłam topinamburu, ale zapachem pluskwiaków śmierdzi mi kolendra:-)
UsuńPozdrawiam.
Popatrzę teraz podejrzliwie na kolendrę;)))
UsuńJezusieńku, Owieczko - zapach pluskwiaków...:) Miał facet wyobraźnie, nie powiem. Rysunki cudne, takie łagodne, czyste - piękne po prostu, Książeczką kupie dla mojej Zuzki:) Uściski!
OdpowiedzUsuńDodajecie mi optymizmu, Magdalenko:) Jeszcze z 5 obrazków i kończę, potem tylko detale. Poza tym zajęliśmy się remontami wiosennymi, a ja sieję - dzisiaj bazylię, posadziłam też begonie już na lato.
UsuńI widzisz!!! Bazylii zapomniała wysiać..zgroza. Toś mi przypomniała:) Kalina, piękne rysunki, prawdę mówię!
UsuńTeksty Kitowicza są świetne, chociaż czasem może się przy nich nieco niedobrze zrobić. :)))
OdpowiedzUsuńPtaszek urody wielkiej. Też mam apetyt na tę książkę. :)
Pozdrawiam:)
Spróbuję jeszcze chór biedronek zrobić i taniec komarów z szablami, komary a la Kozacy ;D
UsuńJa też się skuszę na książkę, pieknie piszesz! A topinamburu spróbowałabym z przyjemnością. Pozdrawiam i życze peknych snów i pieknych peotyckich pieśni, słów, wierszy i notek na bloga:)
OdpowiedzUsuńDzięki wiośnie wieje u mnie natchnieniem. Z tym natchnieniem przemalowałam dzisiaj ławkę na niebiesko- teraz tylko bratki w skrzynce...
UsuńPozdrawiam również, Agatko:)
witam, Kalinko topinamburki dotarły , pyski mi się śmieją jak myślę ,że wnet obsadzę nimi ogród w miejscu chaszczy .Pozdrawiam Bożena
OdpowiedzUsuńCieszę się! Niech rosną bujnie:D
UsuńMokraczek im dalej tym piękniejszy do czytania. Trzymam kciuki za publikację!
OdpowiedzUsuńZobaczymy:) Ale powiem ci, ze sama przyjemnośc pisania i malowania jest wielką frajdą, nawet bez publikacji:)
UsuńTak jak zawsze jest frajda z samego procesu tworzenia - też tak mam. Ale ja za publikację trzymam kciuki, żebym mogła (i inne kobity też) dorwać tą książeczkę dla Młodego :)
UsuńIlustracje są urzekające! Jako i treść oczywiście. Jak znajdujesz na wszystko czas?
OdpowiedzUsuńNie wiem:) Dodatkowo mam remont w domu:) Czas mi się mnoży chyba. Chwila na dworze rekompensuje wszystko, wczoraj odkryłam u sąsiadki ciemierniki... będa na mojej liście zakupów nr 2, zaraz za orszaliną.
Usuń