Teraz, kiedy rozkwitły, czuję się tak, jak dziecko, otwierające prezent w dzień urodzin. Albo jak nauczycielka po dwudziestu latach pracy, budząca się rano w pierwszy dzień wakacji. Uczucie pełnej słodyczy i absolutnej adekwatności świata i siebie w nim.
Duży fotografuje Majowego Elfa i konwalie. Ja powtarzam sobie Demla, jak modlitwę.
Konwalio, kruche marzenie korzeni
dębu
o kasztelankach z trzynastego
stulecia;
również my pragnęlibyśmy zatracić się
w dąbrowach
i brać w ręce drobniutkie przedmioty z alabastru...
Bardzo podoba mi się słowo: kasztelanka. To w zasadzie od castle, prawda? Zamek. Panna na zamku. Ale nasz kasztel jest bardziej zamkowy, czuć w nim te kamienie i wysokie wieże, to trzynaste stulecie, dęby wokoło i konwalie pod dębami. A kasztelanka jest taka jak konwalie, wiotka, słodka, jasna, silna, krucha i alabastrowa. Turkocą wozy, jadące przez stary las, parska koń, szczupła dłoń w rękawiczce unosi się, by przyjąć lądującego sokoła... Pozwolę sobie w celu dalszego smakowania kasztelankowej magii przywołać zdjęcia z Drewutni Emila, bardzo demlowskie, magiczne i po prostu piękne, autorstwa Ani Kondraciuk. Reklamują - nie pasuje tu to słowo, bo bardziej o idealną harmonię tu chodzi - cudnej urody drewniane szpile do włosów, w których zakochałam się kasztelankowo i leśnie. Cudności. Postanawiam hodować włosy, a co.
Co poza tym? Truskawki kwitną. Rabarbar jest. Maj nas pochłania. Małe zieloniutkie wisienki już cieszą oczy, gruszek zawiązało się obfitość, a dzisiaj widziałam rozkwitły dzwonek i pierwsze biedrzeńce. Co oznacza, że powoli, ale nieuchronnie przełamuje się maj w drugą połowę i cygański tabor czerwca już turkoce gdzieś tam, po gwiezdnej drodze. Ale póki co, kasztelanki, konwalie i nadal baśnie. Choćby i takie:)
Uwielbiam zapach konwalii i ich skromne bielutkie dzwoneczki :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam, że sa trujące, a nawet woda w której stały konwalie ma działanie trucizny. Ale zapach jest niesamowity - prowadzi za nos z zamkniętymi oczyma.
UsuńCygański tabor czerwca... Jak to pięknie brzmi... Maj i nas pochłania. I sam siebie pochłania. Jeszcze chwila i będzie po maju:) Pamiętam z dzieciństwa taką polankę w lesie, na której rosły konwalie. We mnie, wówczas dziecku, wywoływały cichy zachwyt i wzruszenie.
OdpowiedzUsuńMasz rację, maj jest jak uroboros, pochłania sam siebie, wszystkiego jest tak dużo, zieleni, kwiatów, że nie nadąża się z zachwycaniem. I ta bujnośc, gdy wlecze się rowerem w koszu całe naręcza natarganego bzu, paproci, trawy... poczucie niesprawiedliwości, że nic z tego nie bylo zimą, a teraz jest wszystko, tak wiele, nie do przerobienia, nie do nasycenia się. Leśmian pisal o Tygrysie- Maju. Czasem tak go naprawdę odbieram, zielonego drapieżcę.
UsuńKalinko, odwiedzilam Drewutnie Emila i przepadlam ;) Zapuszczam wlosy, jednak teraz bede to robila z wieksza stanowczoscia :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze czekam z utesknieniem na maj :) Konwalie zawsze kupuje u babulenki na rynku :) I wracam do domu szczesliwa z calym nareczem tych kwiatuszkow :)
Pozdrawiam Cie serdecznie majowo konwaliowo bzowo :)
Ja też przepadłam na drewutniowej stronce, na fb na bieżąco są różne cuda...w zasadzie chciałabym prawie wszystko:)))
UsuńPozdrawiam też;)
Rozmarzyłam się... :)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie rozmarzonych:)
UsuńKonwalie uwielbiam, pachną oszałamiająco :) U mnie niestety jeszcze nie kwitną, ale to już lada dzień...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Ja lubię taka słodką dzikość konwalii, nawet w ogrodzie są jak podróżnicy z innego świata, a w zdziczałych sadach, w lesie to już całkiem grimmowska baśń:)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w zapuszczniu włosów ;)
OdpowiedzUsuńWitm. Niedawno natrafilam na Jarzyny i Milosc i jestem zachwycona. Przeczytalam fragmenty Wnuczki czarownicy i czuje ogromny niedosyt. Chcialam zapytac gdzie mogla bym znalesc calosc? Kocham takie klimaty
OdpowiedzUsuńWnuczkę muszę p[oskładać i zebrać w całośc, bo jest pisana kawałkami i czeka, aż będę mieć więcej czasu:) Tak ciesze się, że ktoś nas odnajduje i podczytuje. Myslę, ze na jesieni będę mogła zając się bardziej pisaniem, na razie fizycznie nie jest to możliwe:)) A do wnuczki też chcę zrobić ilustracje, jak do Mokraczka.
Usuń