Znów, nieodwołalnie, nagle, nieoczekiwanie i oczekiwanie zarazem, po prostu i niechybnie.
Zostałam zaczarowana przez kwitnące drzewa, wzruszona i stropiona własnym wzruszeniem, bo wydobywają ze mnie takie uczucia i myśli, o których już zapominałam, że je mam. Myśli jasne i białe, jak płócienny woreczek, w którym chowa się lawendę między pościel, haftowaną rękami babci. Myśli różowe i różanopalce jak dłonie królewny, delikatne jak welon panny młodej, jak sukienka do chrztu, wstążka we włosach córki, jedwabne tasiemki od bucików tancerki...
Są tak delikatne, że palce przypominają sobie, jak muskały policzek śpiącego synka zaraz po narodzinach, gdy łzy cisnęły się do oczu w ten najpiękniejszy dzień świata.
Bezinteresownie piękne, zachwycają po prostu tym, jakie są. Nie potrzebują upiększeń, wystarczy zwykły dzbanek, słoik, cokolwiek, a najlepiej im w ogrodzie, na błękitach i szafirach cieni i światła, w ramionach wiatru. To mnie uczy, żeby wrócić do siebie samej, takiej, jaką jestem, zrozumieć, że naprawdę niewiele potrzeba, by być szczęśliwym i że wiele naszych zmartwień pochodzi stąd, że dajemy sobie wmówić, że trzeba więcej, a nawet dużo więcej. A wystarczy, naprawdę wystarczy mi dzisiaj ciepły, pachnący wiatr, kwitnące sady, wschodząca zieleń i patrzenie na szczęśliwe dzieci.
Kto pamięta taki wiersz, chyba Przybosia, cytuję z pamięci, więc niedokładnie?
Vincent Van Gogh
gałązką kwitnącego głogu
przywrócił mi wzrok nad światem
Kwitnące drzewa fotografował Średni. Przydrożnego Elfa - Duży.
Od piękna kwiatów do refleksji o pięknie życia naszego powszedniego... dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA bałam się, że refleksja nie potrzebna, zdjęcia wystarczą. Ale jak u Megi przeczytałam, że blogerki nie piszą, to napisałam choć krótko:)
Usuń:) ja pozostaję niema, bo co napisać gdy cała esencja w twym poście.. w ramionach wiatru..wciąż smakuje te słowa w ustach, masz wyjątkowy dar słowa Kalino :)
OdpowiedzUsuńCokolwiek dostałam jest nie moje, za dar też dzięki Bogu:) Lubię pisać, po prostu, słowa dobierają się same. Ale przy kwitnących drzewach i ja niemieję.
UsuńHmmm... ale to, zdaje się, jabłonki, nie głóg...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Och, to akurat migdałek, ale wiersz mi sie skojarzył, bo mówi o tym zachwycie. A Van Gogh właśnie migdałowca namalował, więc trudno, niech głóg migdałowiec opiewa:))
UsuńCzy to rajskie jabłoneczki czy głóg czy czeremcha,wiśnie,śliwy,grusze nieważne.Wszystko porusza duszę aż do samego dna i ją rozjaśnia.Gdy na dodatek w radio śpiewa pięknie pani Stanisława Celińska świat staje się rajem.Basia
OdpowiedzUsuńTak ładnie to ujęłaś, Basiu, że rozjasnia duszę. To prawda, mnie pociesza toi czyni świat jaśniejszym, że rosliny niczego od nas nie chcą, nie marudzą, nie krytykuja, nie stawiają rzeczy na głowie, a po prostu sa, cierpliwie, zwyczajnie, dając dobro i upiększając świat.
UsuńPiękne kwiaty. U mnie tez wszystko kwitnie i rośnie... Tylko maliny i brzoskwinia coś słabo. Nie wzeszły mi tez ogórki... Ech...
OdpowiedzUsuńPosiej jeszcze raz:) My swoje dopiero posiałyśmy z mamą, pod agrowłókninę.
UsuńPierwszy raz weszłam na bloga i zachwyciłam się. Zwłaszcza, że też mam małego, średniego, dużego i miłego. Duży jutro zdaje maturę. Pozdrawiam, tak trzymać(z blogiem i z życiem)!
OdpowiedzUsuńMy zdawaliśmy maturę rok temu-wiem, co to znaczy:) Ślemy wzmacniające, dobre myśli. Po maturze zasadziliśmy Dużemu maturalne drzewo, wisnię amonagawa, właśnie teraz rozkwita;))
UsuńOd jakiegoś czasu noszę się z zamiarem kupna wiśni piłkowanej Royal Ruby , jest tylko jeden problem - gdzie ją zasadzić?
Usuń