Podsmażamy sobie troszkę na maśle to, co lubimy, na przykład pieczarki, kiełki, cebulę lub pora.
Podduszamy szpinak, paprykę, pomidor. Co lubimy. Przyprawiając trochę, żeby mdłe nie były. Na formę od tarty zużyłam sześć jajek, rozbełtanych z odrobiną mleka, doprawionych solą, pieprzem, szczyptą tymianku. Masą jajeczną zalewamy warzywa, wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 20 minut na 180 stopni.
Podajemy na ciepło, można z keczupem, albo sosem czosnkowym. Z grzankami smakuje bosko. I sałatą do chrupania. Nazwałam sobie ten omlet Czekając Na Wiosnę;)
A w szkole, w ramach ćwiczeń stylistycznych, pisaliśmy za czym tęsknimy. Najpierw była rozmowa, co to jest tęsknota, a potem mali adepci literackiego rzemiosła pracowicie zwierzali się zeszytom. Uwielbiam to wzruszenie, gdy czytam szczere, dwunastoletnie opowieści. Najpiękniejsza literatura, łapiąca mnie za gardło, jak zawsze. Bo ja też tęskniłam za tym samym i nadal tęsknię. Tęsknota się nie starzeje, nawet nie mija. Tylko wprowadza się do nas i zamieszkuje w nas już na stałe, zamiast dorywczych odwiedzin, jakie się czuje, gdy się jest młodym. Ja już chyba nawet nie przestaję tęsknić, ani nas chwilę. Jak sobie tylko o tym przypominam, to uświadamiam sobie, że to jest jak z oddechem, nie czujemy, że jest.
Tęsknota to bliskość w oddaleniu, napisał Andrzej Poniedzielski.
W starszym wieku zapewne tęskni sie za przeszłością, a raczej za tym, co przynosiło ze sobą chwile szczęśliwe. No i może tęsni się do zbawienie, jeśli ktoś jest religijny
OdpowiedzUsuńTęsknię już za wiosną :)
OdpowiedzUsuń