28 marca 2018

Robię wielkanocny wianek i zużytkowuję stare foremki



Dzisiaj przyszedł czas na produkcję wielkanocnego wianka. Najpierw nacięłam leszczyny, brzozowych witek i trochę sztywniejszych gałązek mirabelki. I zrobiłam wiecheć.


Później do wianka pistoletem z gorącym klejem zaczęłam przyklejać styropianowe jajka, piórka, kwiatki i co tam tylko znalazłam w domu.



Gotowe dzieło wisi w kuchni i wygląda tak:



Znalazłam przyrdzewiałe, stare foremki do babek i zostały zużytkowane jako osłonki na wiosenne kwiatki. Z wierzchu przytargałam z ogrodu mech, mchu u nas dostatek. Jutro pieczemy z Małym ciastka zajączkowe i kurczakowe - takie foremki mam - i robimy makowiec. W tym roku sama chcę zrobić masę makową, tradycyjnym sposobem gotowania maku i przekręcania dwa razy:) Wieczór bardzo rześki, pewnie w nocy znów mróz. Ale gęsi lecą, a bociany już na miejscu. Patrzę na wianek i cieszę się, że idą święta i wiosna. A ja mam urlop! Jutro piję śniadaniowe kakao dopiero około dziewiątej, a niech tam. I chyba zrobię suflet! Tak, cytrynowy suflet.  Jak radość, to radość.







4 komentarze:

  1. Mak koniecznie przekręć trzy razy, dwa to za mało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super pomysł z tymi foremkami! A wianek przepiękny

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny uwiłaś wianek, jakiś taki "kojący". I w ogóle ciepło i smacznie u Ciebie. Pięknych Świąt!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)