16 lipca 2013

Szekspir kłamczuch, Kronika Olsztyńska, wieczne lato, łąki i wybryki

I wieczne lato świeci w moim państwie

 "Sen nocy letniej"

Szekspir kłamczuch, i tak wiemy, że lato nie jest wieczne, nigdy nie było, mija najszybciej z czterech pór roku, no, może poza motylową, pierwiosnkową wiosną. Chyżostope lato, z opalonymi łydkami, zdążyło przebiec już trzy tygodnie swego kruchego żywota. Były truskawkowe pola, jagodowe polany, poziomkowe lody, była noc  świętojańska, paprociowe kwiaty, wilgi i drozdy, nawet wiśniowe sady juz przemknęły w orszaku tej roztańczonej, letniej pani...
Dzisiaj dzień ogórkowy, słoiki już prężą brzuszki. Muffinki z czekolada nam się kończą, upieczemy coś nowego. Dużego opanowały koleżanki, ba, nawet  jogging poranny pod naszymi oknami uprawiają, ale przyłapanie Dużego, wyglądającego przez okno o siódmej rano, jest tak mozliwe, jak złapanie mgławicy gwiezdnej w siatkę na motyle. Chrapie do południa, obojętny, na szekspirowskie tragedie pod oknem. Średni czyta  Pratchetta, a Mały robi wybryki. Ja robię, niestety, tylko ogórki...
I czytam Kronikę Olsztyńską, obowiązkowa lektura na wakacjach.
Mistrz Ildefons wiedział, o czym pisze...




Wszystkie szmery,
wszystkie trawa kołysania,
wszystkie ptaków
i cieniów ptasich przelatywania, 



                                                             wszystkie trzcin,
                                                       wszystkie sitowia rozmowy,
                                                              wszystkie drżenia
                                                                   liści topolowych, 






                                                                              wszystkie blaski
                                                                         na wodzie i obłokach,
                                                                             wszystkie kwiaty,
                                                                    wszystek pył na drogach, 




                                                                        wszystkie pszczoły,
                                                                      wszystkie krople rosy
                                                                                to mi jeszcze,
                                                                    przyjacielu, nie dosyć - 





                                                                 chciałbym więcej ptaków,
                                                                   drzew z ptakami,
                                                     więcej blasków, gwiazd, obłoków,
                                                                     trzcin, kaczek na wodzie, 


                                                        i uchwycić to wszystko rękami,
                                                            ucałować to wszystko ustami
                                                           i tak zajść, jak słońce zachodzi. 




2 komentarze:

Dziękuję, że zostawisz ślad :)