Miejsce magiczne, kochane, wpisane na amen w duszę. Dom dziadziusia i babci, moje dzieciństwo, moje bajki. Muszę zapamiętać każdy kamyk na drodze, zapach róż u furtki, roztańczone lipy, czereśnie, pałace i wąwozy. Ocalić od zapomnienia aksamitny koc do prasowania, kran, pszczoły, pijące wodę z kamiennego korytka, ławki, morele, bukszpany i sny. Byłam za mała, żeby zrozumieć piękno, ale nie za mała, by zapamiętać i kochać. Teraz odwzorowuję rytuały, obrazy, klimat, powtarzam jak mantrę w pamięci, czym było to, co mnie stworzyło, utkało, dało wrażliwość i serce. Jakim skarbem są nasi dziadkowie. Jak nieprzypadkowo pojawiliśmy się tu i teraz.
Uśmiecham się do tych zdjęć; wspominając małą Kalinę, biegającą na bosaka po raju.
Dziękuję Kalinko za częstsze ostatnie wpisy.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz, wzruszam się niemiłosiernie i z niecierpliwością czekam na kolejne.
Wszystkiego dobrego.
K.