Pamiętacie, jak do Doliny Muminków przyjechał Paszczak na nartach, z trąbą na plecach? I jak potem coraz więcej mieszkańców szukało sobie kryjówek, a ta najbardziej popularna była pod lodem, gdzie Too - Tiki łapała ryby?
Były sygnały, że zjawią się kłopoty: trąba była sygnałem. Koszulka Paszczaka, w czarno - żółte pasy. Jego tubalny głos, i fakt, że czuł się wyśmienicie. Jednostki czujące się wyśmienicie zimą, są wybitnie podejrzane.
"Paszczak tymczasem gimnastykował się nad rzeką.
- Czy to nie wspaniała rzecz: mróz - powiedział. - Nigdy nie jestem w tak dobrej formie jak w zimie. A wy nie wykąpiecie się przed śniadaniem?
- Czy to nie wspaniała rzecz: mróz - powiedział. - Nigdy nie jestem w tak dobrej formie jak w zimie. A wy nie wykąpiecie się przed śniadaniem?
Ten to zje dużo konfitur - pomyślał Muminek. "
O tak, były sygnały. A potem nastąpił rozwój wydarzeń, skutkiem czego większa ilość mieszkańców Doliny zaczęła szukać wspomnianych kryjówek. Czemu o tym piszę? Bo czasem poznaję ludzi, od których widoku i zachowania moja podświadomość dostaje muminkowych dreszczy. Będą głośni. Wyglądają na wielbicieli własnego trybu życia i zaraz wytłumaczą mi życzliwie, co robię źle w swoim życiu i jak chętnie mi pomogą. Wyglądają na takich, co zjedzą dużo naszych konfitur, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi. Powinnam schować się od razu w kryjówce w przeręblu, ale jakiś uparty optymizm każe mi wierzyć, że tym razem będzie inaczej.
Nigdy nie jest.
Dowiaduję się, że marnuję życie, siedząc na wsi. Że już zmarnowałam, nie skończywszy doktoratu. Otrzymałam garść zachęcających propozycji, jak to zmienić: otóż moimi dziećmi zajmą się sąsiedzi ( jeszcze o tym nie wiedząc, biedni), mąż zatrudni pomoc domową do ogrodu i gotowania, a ja będę jeździć do Warszawy i pisać pracę, przy okazji muszę rzucić obecną pracę w szkole, bo będzie przeszkadzać, wziąć kredyt na studia, a co, nie stać was, i tak dalej, i tak dalej... a ja rozglądam się za przeręblem, słuchając Paszczaków i zezując w stronę moich konfitur. To jest najgorsze. Oni nigdy nie chcą żurawin.
"- Nie jadam ryb - stwierdził Paszczak. - Tylko jarzyny i jagody.
- A może konfitury z żurawin? - spytał Muminek z nadzieją.
Duży gliniany garnek z przecierem żurawinowym był jedyną rzeczą, która nie miała powodzenia.
Ale Paszczak odpowiedział:
- Nie, najchętniej truskawki."
- A może konfitury z żurawin? - spytał Muminek z nadzieją.
Duży gliniany garnek z przecierem żurawinowym był jedyną rzeczą, która nie miała powodzenia.
Ale Paszczak odpowiedział:
- Nie, najchętniej truskawki."
Wczoraj wracałam z pracy, patrząc na słońce, siedzące za chmurami jak kasjerka za zakurzoną szybą starego kina i myślałam o wielu rzeczach. O starych kinach, których już nie ma i o multipleksach. Gdzie film jest towarem, konsumowanym przez przeżuwające popcorn Paszczaki i gdzie nikt nie lata juz chyba po 10, 15 razy na "Willow", czy "Labirynt" czy "Niekończącą się opowieść", jak ja w liceum, dopóki nie zeszły z programu. Musiałam uciekać z lekcji, bo seanse były rano, a ja MUSIAŁAM zobaczyć jak Jareth przesuwa między palcami migotliwe kule światła. Albo "Wszystkie poranki świata", gdy gra wiolonczela na śniegu. Myślałam też o Paszczakach, że gimnastykując się, depczą śnieg, nie widząc jego piękna. I że wierzby nad naszym strumykiem mają odcień różu pompejańskiego z brązem, coś pięknego, ten blask na korze. I że Muminek dał prezent Paszczakowi, gdy ten odchodził.
"Potem wyjął z pieca duży
słój z konfiturami truskawkowymi, wziął kawałek węgla i napisał nim na
papierowej pokrywce: „Mojemu staremu przyjacielowi - Paszczakowi”.
I wiecie co? To chyba najlepszy sposób na Paszczaki :)
Podoba mi się bardzo. Paszczaki nie rozumieją, że jeśli wszystko zrobimy tak, jak oni by chcieli, to nie będzie już tych pysznych konfitur a jedynie jedzenie z tubki.
OdpowiedzUsuńAle to nie oni będą temu winni, tylko ty, że nie dasz rady robić konfitur stojąc na głowie :)
UsuńMuszę poćwiczyć :D
UsuńPaszczaki tego świata nigdy się nie zmieniają... Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńAsia
I Tove Jansson to odkryła! Jak i wiele rzeczy, np tę:
Usuń"jak się nie odważysz od razu to nie odważysz się już nigdy "
Bardzo pouczające , najgorsze co może sie przytrafić , co nasuneło mi się na myśl czytając twój wpis to to jak mamy paszczaka bardzo blisko siebie .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam Muminki. Znam też kilku Paszków ;-)
OdpowiedzUsuńA nade wszystko uwielbiam oglądać spektakle przygotowane nam przez naturę :-)
Pozdrawiam i dziękuję za podzielenie się spostrzeżeniami.
Hahaha a skąd się Paszki w miejsce Paszczaków wzięły to dopiero tajemnica ;-)))
Usuńwpis cudny, myślę o swoich Paszczakach...
OdpowiedzUsuńUwielbiam Muminki i Ciebie, a doktorat, myślę, zrobiłaś z życia, z tego dobra, które dajesz swoim bliskim, z dzielenia się pięknem, z zachwytów naturą, z miłości...
Jesteś cudownym Człowiekiem, cieszę się, że Cię "poznałam"
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja lubię żurawiny :)
OdpowiedzUsuńBo nie jesteś Paszczakiem, to lubisz:) Ja też lubię i nawet robię w słoiki :) E-ka, dziękuję, wzruszyłaś mnie...
OdpowiedzUsuńHaj, melduję się u Ciebie;) ja też mam takich gości: że "roztyję się na wsi, mąż się ze mną rozwiedzie, a dziecko będzie upośledzone edukacyjnie" - przerabiałam;)))) I wiesz co? Schudłam, mąż chyba ani myśli się rozwodzić, a dziecko - cóż... czasami podejrzewam, że jest aż NAZBYT inteligentne;)))) Pozdrawiam gorąco i witam u siebie;)
OdpowiedzUsuńHej Kreciku, bo na wsi się chudnie, więcej trzeba latać na pieszo :) Tez pozdrawiam, rozgość się :)
OdpowiedzUsuńmieszkać w Kalinowie, mieć doktorat i nie mieć pracy w szkole- bezcenne;-) dosłownie.
OdpowiedzUsuńWillow<3
Prawda, Megi, szczera prawda :)
Usuń