Hiszpański mech i brodate drzewa. Oraz te, co skaczą i fruwają.

 

Rośnie na tutejszych drzewach, jak u nas jemioła, nadając drzewom wygląd mocno brodaty i pasożytując bardzo konkwistadorsko. Może stąd nazwa? Spanish moss przenosi się z wiatrem, przez ptaki, nasionkowo i wegetatywnie, zasiedla coraz więcej przestrzeni. Surrealistyczny, baśniowy, jak z Mrocznej Puszczy Tolkiena. Duży fotografuje, nieczuły na bytowanie w mchu pająków czy nietoperzy, zafascynowany światłem i brodatymi olbrzymami. Kiedy stoimy pod nimi, czuję te setki lat,  obracające się w granitowym kole czasu, migoce słońce w wygiętych hełmach konkwistadorów, a ziemia praży gorącem w obute sandałami stopy. Mały urwał kawałek mchu i zawinął sobie wokół buzi, udając krasnoluda. Niewinność dzieci, nie mających pojęcia o konkwistadorach wszystkich epok. Spojrzenie małej kuzyneczki z rodzinnego spotkania leczy chmurzące się niebo myśli.

A poza tym odwiedzaliśmy African Lion Safari, jestem winna relację jeszcze z zaległej wyprawy. Bliskie spotkanie z małpami na samochodzie zostanie w pamięci na zawsze, a Mały doznał pełni szczęścia, karmiąc cwane bestyje bananami. Na mnie największe wrażenie zrobiły pokazy ptaków łowieckich, sokołów, rarogów, jastrzębi, orłów. I gadające papugi, jedna nawet hymn Kanady odśpiewała.O szopicy, wyciągającej z garażu 10 kg worek karmy dla kotów będzie następnym razem. W wirze zmieniających się wrażeń nawet sny mam jak barwny kalejdoskop...

"I kudłate i łaciate,

 pręgowane i skrzydlate. 

Te, co skaczą i fruwają

 na nasz program zapraszają".