09 sierpnia 2014

Jodły, skały, kamienne ludziki, wodospady, Brasebridge i North Bay - na północ!

Northern Ontario, Highway 17. Wygląda to mniej więcej tak, i to przez kilkaset kilometrów:)

Obrazek ze strony static.panoramio.com


400 kilometrów wyżej na mapie okazuje się podróżą niezwykłą. Jedziemy na północ, ciągle na północ, a ja przypominam sobie wiersz Brodskiego:

To tam są bory pełne jagód i jesionów,
rzeki, gdzie gołą ręką łowi się bieługę...

Krajobraz zmienia się od razu, jakby ktoś zdmuchnął płaskie równiny, wieżowce i szeregówki, domki i domeczki, zostawiając tylko asfaltową wstążkę, rzuconą niedbale przez bezkres lasów i skał, skał i lasów. Autostrada biegnie tak prosto, że wydaje się żartem Boga - jakby ktoś położył na linii prostej trzy guziki - miasta, a między nimi zostawił kilometry drogi. Następny zakręt za 109 kilometrów, podpowiada GPS. Między skalnymi ścianami, wycięte dla autostrady miejsce,  po bokach piętrzą się  granitowe kolosy. Kości ziemi. Na niemal każdej skale i górze pojawia się nasz milczący towarzysz - kamienny ludzik. Kto je układa, kto ustawia te kamienie, pracowicie wspinając się na kilkunastometrowe czasem skalne ściany? Nie wiemy. Ale kamienne ludziki Inuksuków towarzyszą nam aż do końca podróży, milczące, opiekuńcze duchy puszcz, pachnących żywicą.


Tu kamienny ludzik z blogu Roadstories


Bracebridge jest punktem wyjściowym do wyprawy statkiem po jeziorze Muskoka. Tak, po jeziorze z Błękitnego Zamku. Lucy Montgomery mieszkała w Bala, po drugiej stronie jeziora, Bala pokażę wam w następnej opowieści, a teraz my okrętujemy się na trzypoziomowy statek, Lady Muskoka, aby wypłynąć w poszukiwaniu wysepki Edwarda. Rejs trwa dwie i pół godziny, statek prowadzi rodzinka MacLellanów, siwowłosy Al, wyglądający jak prawdziwy wilk morski i jego żona Bonnie, ruchliwa, żwawa i energicznie zagarniająca turystów na pokład. Połowa to emeryci, może i większa połowa -  starsi państwo zasiadają wygodnie na leżakach, zamawiają białe wino, pieczone w folii ziemniaki, przystawki. Na statku jest bar, czynny całą podróż, chłopaki pogryzają świeże frytki, popijając lemoniadą. 


Płyniemy rzeką Muskoka, potem mijamy wioskę świętego Mikołaja (już wiemy, co robi na wakacjach, wygrzewa się na Muskoce), kolejno przed nami dziesiątki kamiennych wysepek, porośniętych lasem, a na nich domki i wille, przystanie motorówek, kajaków, kapitan Al o każdej z nich opowiada jakąś historię. Jest wyspa Old Woman Isle, gdzie wodzowie indiańscy zostawiali ponoć na dożywocie stare żony, jest Stonewall Isle, Brigadoon, Cinderwood, The Brothers, Pine Isle... Przy okazji dowiadujemy się o kosztach życia w stylu Edwarda - jedną z wysepek z domem pięć lat temu szwajcarska rodzina kupiła za bagatela, 2,6 mln dolarów...



I oto ona, wyspa Edwarda Snaitha, jak żywa. Zahipnotyzowana stoję przy burcie, patrząc na wynurzające się z błękitu sosnowe konary, na niewielki domek przy brzegu. Tu Nip i Tuck, dwie oswojone wrony polatywały wieczorem, tu bełkotała fala, obijając się o boki edwardowej motorówki, tu Joanna stała na brzegu, patrząc na mlecznobiałą gwiazdę, wpiętą w niebo jak perła.


W Bracebridge są też wodospady, ich szum towarzyszy nam podczas wędrówki starymi mostami. Był tu niegdyś młyn, zostało wielkie koło, była jedna z najstarszych elektrowni wodnych w Kanadzie. W Bracebridge czuć już sierpień; liście zmącone już przeczuciem brązu i złota, błyskają ogniki jagód, temperatura przyjemna, bez gorąca, od rzeki chłodny wiatr.



 Chłopaki szczęśliwe. Czuję błogość we sercu; widziałam wyspę Edwarda. Przed nami Bala, czyli Derwood, miasto Stirlingów - przejdę się książkowym Elm Street, czyli tak naprawdę Maple Avenue; tu stał dom pani Fryderyki... kościół, sklep wuja Beniamina...

W następnym poście - ostatnie spotkanie z Błękitnym Zamkiem, czyli Kalina w Bala.

3 komentarze:

  1. Dziękuję Ci za tę wyspę, Minn. Jakoś jej sobie nie wyobrażałam, no to teraz wiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wyobrażałam sobie, ale inaczej - teraz też juz wiem! Bardzo proszę:)

      Usuń
  2. jejku jak tam cudnie! baaaaardzo Ci dziękuję za Twoje relacje! i strasznie zazdroszczę!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)