19 listopada 2014

Nie ma ważniejszych spraw. Pierwszy śnieg.

Spadł dzisiaj rano. Mały z błyskawiczną szybkością znalazł się na dworze, by wypróbować antyśniegowe rękawice - ja MUSZĘ dotknąć śniegu, mamo! Zachwyt w małym gardziołku, pierwszy tego roku czerwony nos i zmarznięte policzki, pierwsze ślady małych bucików na tarasie, oprószonym kilkumilimetrową warstewką eterycznego puchu.


A ja patrzyłam na niego i musiałam, po prostu musiałam patrzeć, tupiąc w papuciach i szlafroku przy zimnej szybie ganku. I tak za wiele przegapiłam jego zachwytów i zdziwień, radości i smutków, bo akurat byłam zajęta ważnymi sprawami dorosłych. Tyle, że teraz, u progu czterdziestych drugich urodzin, wiem, że nie ma ważniejszych spraw, niż wyglądanie przez okno, jak  mały ludzik tupie z uciecha po zamarzniętej trawie, liże pierwszy śnieg wysuwając różowy jęzorek, by pieczołowicie pozwolić rozpuścić się śniegowej pacynce.
 Nie ma ważniejszych spraw, niż poranna kawa z Miłym, gdy świat dzieli się smużką pary znad filiżanki na dwie asynchroniczne połowy - naszą, tutaj, i tą mniej ważną, tam. 
Nie ma ważniejszych chwil, niż próba upakowania niechętnego Średniaka w zimową kurtkę, włóż, bo zmarzniesz! Ale ta mi się nie podoba. Jest dobra, po Dużym, ciepła, czarna, jak lubisz! Ale ja właśnie nie lubię czarnego, odpowiada mój syn, wkładając CZARNĄ, cienką, jesienną i wiatrem podszytą wiatrówkę.
I nie ma ważniejszych chwil, niż robienie mleka z miodem dla podziębionego Dużego, który właśnie napisał kolokwium z psychologii społecznej i już też wie, co to jest dysonans poznawczy.
W Kalinowie pierwszy śnieg, króliki zapakowane do ciepłej piwnicy, kota gdzieś poszła, nie wróciła po nocy - troszkę się niepokoimy, tak to już jest, jak człowiek da się kotu oswoić.

Dzisiaj się dowiem, czy z moim żelazem już lepiej, będą wyniki.
No i pora otworzyć ptasią stołówkę, najwyższy czas, sikorki w cytrynowych kamizelkach już patrzą na mnie z wyrzutem co ranka zza okna sypialni. 
Jak wrócę z miasta, będę piec ciasteczka migdałowe.
Bo nie ma ważniejszych spraw:)


Zdjęcie stąd

29 komentarzy:

  1. U nas lokalni uczniowie wciąż chodzą do szkoły w bawełnianych bluzach z kapturem (z kurtkami przeciwdeszczowymi pod pachą lub w plecaku). Jak mawia moja sąsiadka, grzeje ich testosteron :-) Różna ta nasza Polska :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tesiu, u nas zawsze jakoś odrobinę zimniej, niż reszta Ojczyzny. Średni najchętniej cały rok by w takiej bluzie przechodził, cóż, ja nie tracę nadziei na ewolucję w formę bardziej rozsądną:)

      Usuń
  2. Jak często zapominamy, że to sa własnie te najważniejsze chwile. Zwyczajne, codzienne, a zarazem piękne i wzruszające.
    Trzymam kciuki za "żelazo". ;)
    Buziaki ciepłe przesyłam, bo u nas jeszcze jesień. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do żelaza, zdecydowanie lepiej, bo miesiąc temu kryzys był spory. Jeszcze trochę i sięgnę żelazowej i hemoglobinowej normy:) A codzienność to najwyższa forma szczęścia, jak dla mnie.
      Dziękuję za dobre myśli!

      Usuń
  3. Ważniejszych, z punktu widzenia Familii, iście naleźć ciężko byłoby...:) Ale takich, gdzie co może i o sobie samej pomyśleć, z jaką książką niezgorszą, przy kominku trzaskającem i kieliszeczku naleweczki jakiej grzecznej, ma się rozumieć, jeno dla zdrowotności przedsięwziętej...Hę? Nie było miło? Czego zatem życzę, jako i tych wyników jako się należy i kłaniam nisko, odmeldowując się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba, że dla zdrowotności:)
      Dziękuję za życzenia, pomogły, bo wyniki lepsze!

      Usuń
    2. Zdrowotność nade wszystko:)
      Kłaniam nisko i zdrowia żelaza przepijam:)

      Usuń
  4. Grzeję się w Twoim ciepełku, Kalino!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, najważniejsze są z pozoru najmniejsze sprawy i chwile... Ale to właśnie one są pamiętane po latach.
    Zdrowia życzę i łagodnej zimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Miko, na drugie wpływu nie mam, stoicko zniesiemy, co przyjdzie, a na pierwsze staram się polepszyć to i owo:)

      Usuń
  6. Wachmistrzu moje zbolałe serce ukoiła Twoja cudna polszczyzna, tuszę, że niekiedy coś w tym stylu na tym blogu zamieścisz. Pozdrawiam Ciociunia Kaliny białostocka. Azaliż możesz odmówić tak zacnej osobie steranej wiekiem? Kalina zostaw mi jedno ciasteczko małe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więcej upiekę i w ładne pudełko Ciociuni zapakuję:)

      Usuń
    2. Życzenie WMPani moim obowiązkiem, osobliwie, że i Gospodyni przemiła:) Przecie, gdybym w nadmiarze zatrudnień nadto zwłóczył może, w temże sposobie własnego ja wiodę przedsięwzięcia, gdzie z serca zapraszam...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Azaliż te przedsięwzięcia utajone być mogą przed rzeszą gawiedzi i tylko nobilitowani o nich wiedzieć mogą? Waćpan uchyl miłośnikom blogu rąbka tajemnicy. Ciociunia upadająca pod upływem czasu i zaiste prawdziwej zimy. A Kalino ma podaruj ciociuni maćupci słoiczek przemrożonych jabłek.

      Usuń
    4. No jakżebym mogła nie podarować:) Już się delektujemy konfiturką. A wachmistrza Ciociuniu tu poczytać można, niech mi wybaczy to reklamowanie, ale z przyjemnością to robię:)

      http://pogderankiwachmistrzowe.blogspot.com/

      Usuń
  7. Tak nie ma ważniejszych spraw, ważniejszych niż te mała stópki, ta większa kurteczka i te egzaminy które bardziej stresują nas niż tych zdających. Nie ma ważniejszych spraw od porannej kawy wypitej z Tą osobą, osobą w oczach której jesteśmy tak bardzo wyjątkowi, jedyni niepowtarzalni.
    Pozdrawiam i odpowiedniego żelaza życzę, nie tylko żelaza ale i innych też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, więcej tu ich niż sikorek pod moim pustym karmnikiem:) Aż cieplej na sercu... Żelazo jak usłyszało, że ma być lepsze, zaraz po rozum do głowy skoczyło i tendencję wzrostową podchwyciło. Pozdrawiamy serdecznie!

      Usuń
    2. No to sie wreszcie wzięło i ogarnęło, to żelazo weź mu paluszkiem pogróź, co by głupot nie robiło więcej :) A sikorki łakomczuszki się zlecą, jak tylko ha ha jak się to mówi zima pod ogony im zajrzy :)
      Zdróweczka życzę :)

      Usuń
  8. Jak dobrze, że u nas jeszcze nie pada śnieg, jeszcze kwitną dzwonki, lobelie i nachyłek. Ja też dzisiaj zabieram się za ciasteczka :) Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lobelie, Wietrzyku? Dzwonki? U nas Narnia się zrobiła, i to jeszcze przed powrotem Aslana... Dziękuję za zdrówkowe życzenia, staram się mocno!

      Usuń
  9. Kalino :) cudnie i pięknie u Ciebie - jak zwykle zresztą - uwielbiam Twoje spojrzenie na świat,sama od razu patrzę pogodniejszym wzrokiem na bliskich i te ujemne temperatury za oknem. Nawiązując do Aslana, mój pierwszoklasista usłyszał, że nie wypożyczą mu w bibliotece "Narni" bo jest za m-a-ł-y ... ech..proza życia

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój Młody już robi plany jak to dzień jego przebiegnie, gdy pierwszy śnieg spadnie! Wstanie, zje duże śniadanie, ubierze się ciepło i pójdzie na cały dzień na dwór. I wróci dopiero jak ciemno się zrobi i położy rękawiczki na kaloryfer :D Oczywiście jak tego śniegu nie ma, to wołami go nie wyciągniesz na dwór zazwyczaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana moja, kiedy tu zaglądam, od razu wszystko układa się tam, gdzie być powinno. Dobrze, ze jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kotka wróciła, od razu weselej, bo brak było tego mruczenia ogromnie.Co to się z ludźmi robi, jak kot sobie w ich życiu miejsce umości...
    Dziewczyny kochane, o to chodzi, żeby cieplej sercu było. Lamio, Narnia pod cenzurą? Co sie to robi...Ankho, daj znak, kiedy spadnie u was;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Co te dzieci w sniegu widzą? ;)
    Najważniejsze jednakże, że żelazo dało lepsze wyniki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawet zima zrobiła się jakaś taka ... CIEPŁA ;) Pozdrowienia! M.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie to napisałaś! Aż się wzruszyłam... Moja mama też mi zawsze tak powtarza. Nie ma ważniejszych spraw... i wiem, że ma racje ;) Pozdrawiam ciepło i czekam na ciasteczka migdałowe ;) U mnie dziś była szarlotka ;) Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  16. A u nas mży wodą samą...
    Tęskno mi za babcią, za domem ciągle zamieszkałym, za obiadem stojącym na stole zanim zdążyłam ręce umyć...ja od trzech dni podaję na obiad pierogi (z paczki), moje dziecko tęskni za wspólnym posiłkiem, a my...ciągle w podróży. Potrzeba mi długiej przerwy w wyjazdach - niech się Polska sama zbuduje, ja mam ważniejsze sprawy - obiad muszę zjeść z Rodziną:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)