15 kwietnia 2014

Rozważna i romantyczna

O zmierzchu żaglowce chmur zwinęły żagle i cała deszczowa armada popłynęła na północny wschód, zostawiając świat chłodnym, wilgotnym, czystym i  zdziwionym, że już po ulewie. Las wchłonął wszystko, jak gąbka z mchu, zawilców i młodej zieleni, na podwórzu została jedna kałuża, w której odbijają się brzozy i zorza wieczoru.
Udało mi się umyć okna i sprzątnąć większość pokoi, teraz szykuję przepis na cykorię, patrzę na kwitnące mirabelki, jak księżniczki w bieli i słucham kosa przez otwarte okno.
Średni odebrał dzisiaj tytuł laureata, Dużemu wystawiono już oceny, w ostatni piątek kwietnia ma koniec roku. Mały zaanektował laptop Dużego i podbija wirtualne imperia, szczęśliwy, że jest wolne i nie trzeba chodzić do szkoły.
Jeśli jutro będzie pogoda, wyprawię się na ziółka, na łąki za las.
Jeśli nie, będę malować łazienkę:)
Nie celebruję jakoś specjalnie wielkanocnych dekoracji, w tym roku będą białe tulipany, patyczki, mech i stare dzbanki. Chorowałam trochę na czajniczek w błękity i róże firmy Green Gate, ale cena mnie skutecznie odstraszyła, wytłumaczyłam sobie, że mam mnóstwo czajniczków, nie potrzebuję nowego, jestem duża i nie mogę ulegać materialistycznym apetytom:)
 Zresztą, jeśli już, powinnam kupić sobie książki, lista wymarzonych ksąażek jest długa jak wstążki od kapelusza  Marianny. A tu nie, romantyczna dusza uparła się na czajniczek, maruda jedna.



W ramach poczajniczkowej terapii, gdy jeszcze ta romantyczna we mnie fochała się na tę rozważną,  przeszukałam swoje i rodzinne kątki, po czym z zachwytem odkryłam śliczne emaliowane miski, stary dzbanek z Olkusza, odrapany stolik i inne zwyczajne cuda. Takich nie ma w żadnym sklepie! Poszwendałam się też pod kwitnące mirabelki, powdychać chłód, wieczór i zapach, pogładzić korę maleńkich piękności. Rozważna i romantyczna uściskały się we mnie znowu, gdy oczy się śmiały do tego piękna. Czajniczek stracił chwilowo znaczenie, odpłynął w dal.

 Niebo jak ametysty. Cudowny, zwyczajny wieczór. 
Stoję pod mirabelkami, marznę i słucham kosa, urządzającego mi koncert w modrzewiach.
 Czuję, jak wiosna wypełnia mnie od stóp do głów, czysta i jasna, za darmo dla wszystkich, dla każdego.
Popatrzcie, jest.
Wiosenny ugór i brzozowo- mirabelkowy gaik o zmierzchu...


... i o poranku.


9 komentarzy:

  1. Wielkanocy tu nie czuć, w Anglii, wogóle. Tubylcy jakoś specjalnie nie obchodzą. Ja natomiast w piątek jadę obejrzeć jagnięta, które zapewne kupię, więc mam swój wielkanocny akcent :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagnięta- sama nazwa brzmi wielkanocnie. Puszyste i miłe. U nas czuć bardzo, ludzie wędzą, sprzątają, z cerkwi dzwony, na targu tłumy...

      Usuń
  2. Jeden z moich ulubionych filmów:) A Ty kalino, napisz list do Zająca, może w prezencie dostaniesz...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zając będzie obskakiwał dzieciaki, pełne łapki roboty:) Ja też uwielbiam ten film, taki wprost w serce kobiety!

      Usuń
  3. Jakoś mi ostatnio bliżej do rozważnej niż romantycznej. Dziwne to aż w moim wypadku... A z filmów takowych wolę Dumę i Uprzedzenie. No mogłabym prawie codziennie oglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duma i uprzedzenie też, i Jane Eyre, pyszne, uwielbiam jako ksiażki, a niektóre ekranizacje są na prawdę majstersztykiem. Ankho - ja cos czuję, ze się złamię w kwestii romantycznego nabytku, czyli rozważnośc jak zwykle chyba sobie westchnie i pokiwa głową. Oj, Kalinko...

      Usuń
  4. Jane Eyre i Wichrowe Wzgórza. Kocham i wielbię. Widać lubię trochę mroczne typy...Pan Rochester i Heathcliff to bohaterowie mojej młodzieńczej wyobraźni:-))) Ale ja już teraz bardziej rozważna jestem niż romantyczna...
    Uściski przedwielkanocne
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam tak sobie Wasze wpisy i się zastanawiam - jak to kurcze jest, że się z wiekiem Romantyczną gubi, zagłusza, wypiera, a ta Rozważna, taka poukładana, przewidywalna poniekąd, a z pewnością powściągliwa prym wiedzie...mnie się to nie podoba:) szkoda że już taka późna pora przedświąteczna, na przyszły rok może zamiast postanowień umartwiających i rezygnujących z (powiedzmy) przyjemności, zamkniemy na 40 dni Rozważną głęboko w szafie, a pozwolimy się bez reszty zawładnąć Romantycznej??? Panu w ten szczególny czas to też miłe będzie, jak rozkwitniemy duchowo i wzniesiemy się ponownie ponad angielską powściągliwość i rozsądek wracając mentalnie do młodzieńczego entuzjazmu względem życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Magdalenko! Jakie piękne marzenie. Ale czemu czekać rok? Moja romantyczna Kalina właśnie wróciła z podwórza, z natarganym pekiem gałęzi żylistka, będę robić wieniec,pić kawe o poranku, patrzeć na białe tulipany i wygrzewać się jak jagniątko w tej miłości, o której tak pięknie piszesz. Masz stuprocentową rację:) I w dodatku twoja racja budzi entuzjazm mojej podświadomości:)

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)