Wróciliśmy dzisiaj z tygodniowego, rodzinnego "campu" chrześcijańskiego w Pennsylvanii. Miejsce przecudne, piękny, serdeczny czas wśród polonii, ogniska, śpiew, poranne mgły, wieczorne świetliki. Spacery, nocne rodaków rozmowy. Dobrze mi ten wyjazd zrobił, zaaklimatyzowałam się w końcu, odpoczęłam, uciszyłam serce.
Zakochałam się w tutejszych drzewach - iluś set letnie świerki, dęby, gromady buków, brzozy tak inne od naszych, bez warkoczy do ziemi. Las wydaje się mruczeć psalmy, strumienie dopowiadają swoje opowieści. Sąsiedzi obok hodują przecudne konie, które uwieczniłam na zdjęciu, a w przydrożnych rowach bukiety dzikich kwiatów, jak u nas. Odświętowaliśmy 4 lipca, jedliśmy lody w małym miasteczku niedaleko, drewniana budka udekorowana była ceramicznymi motylkami, a pod dachem wiaty, gdzie ustawiono stoły i ławy wisiała metalowa gwiazda, wykuta dłutkami i amerykańskie flagi. Oprócz nas do przybytku lodowych pyszności przyjechał akurat tutejszy farmer, wyglądający jak ojciec Abraham, z siwą brodą do pasa, w kraciastej koszuli i gumowcach. Dzieciaki siłowały się z nim na rękę:) Nabyłam tam drogą kupna przepyszny syrop klonowy, na jesienne wieczory w Kalinowie będzie jak znalazł. Oczywiście, najbardziej beztrosko na obozie używał Mały z gromadką tutejszych dzieciaków. Kamień z muszelkami zapakowany w walizkę i dowieziony. Wracaliśmy do Toronto Drogą Królowej Elżbiety, ładna nazwa dla autostrady. Niebo błękitne, bardzo ciepło, wiatr, drapiący wieżowce pod brodami. Będziemy długo pamiętać szumiące lasy wokół Eben - Ezer... Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Mały zerka z tyłu:)
No jakoś wiedziałam, że mi tutaj będzie dobrze :) Cieszę się, że i Tobie podoba się mój blog i moje przepisy. Zapraszam zatem w chwili wolnej do smakowania, gotowania i Chwała Panu za to że łączy bratnie dusze - nawet w taki sposób :)
OdpowiedzUsuńTe borówkowe pyszności i sałatki...i babki... Wiesz, że ja przepadam za dobrym jedzonkiem, a Twoje zdjęcia z każdej potrawy robią poemat. Cieszę się, że Ci dobrze w Kalinowie, Szkatułko:) Bratnie dusze łączą się nonszalancko traktując czas, przestrzeń i wszelakie różnice, o tym już panna Lawenda mówiła:)
UsuńWitaj, cieszę się, że mogę uradować innych i Ciebie swoimi sałatkami i babkami i tym na co tylko masz ochotę. Czuję się dobrze tam gdzie mieszka pokój i dobro ... Pozdrawiam i zapraszam w chwilach wolnych również na FB https://www.facebook.com/pages/Szkatu%C5%82ka-Cook/527163747390500
UsuńZ radością czytam twoje wpisy z Kanady, chociaż tak mogę się zachwycać tym krajem razem z tobą. A najbardziej mnie cieszy taki twój nieustający zachwyt tym światem... Jak dobrze, że niektórym nam zostaje to jeszcze z dzieciństwa:))
OdpowiedzUsuńZaległości troszkę mam, więc uzupełniam:)))