28 marca 2015

Właśnie tak jest dobrze

Deszcz pada - równy, silny, obfity, godzina za godziną, właśnie taki, jak powinien być pierwszy, wiosenny deszcz. Spłukuje trawę, która zaraz po deszczu błyśnie zielenią, spłukuje zimowe znużenie, kurz i suchość, drapiącą w gardle. Drzewa,  śpieszące się z pączkami piją deszcz, lasy piją deszcz, ugory i łąki, narcyzy i tulipany, mniszki i młode pokrzywy.Tak być powinno, tak jest dobrze, wczoraj skończyliśmy grabienie, obcinanie i palenie gałęzi, potem było wielkie ognisko, kiełbaski i iskry, lecące w niebo.

A teraz jest poranek, pachnie wyjęty z pieca biszkopt, dzieci śpią, deszcz szumi, zmywając tysiące stóp ogromnego powietrza nad nami. Dziękuję wam za życzenia dla Dużego, są dla mnie wyjątkowe, bo wielu z podczytujących bloga niejako dorastało razem z nami, z nim. 

Uczyłam się latami, że tajemnica szczęścia ukryta jest w akceptacji  nieustannego, mądrego, spokojnego ruchu, następowania po sobie, zajmowania miejsc. I noszenia w sobie tego, co mija, tego oszałamiającego bogactwa obrazów, doświadczeń, swoich myśli, emocji, świata, żeby się tym dzielić z przyjaciółmi, bliskimi, dziećmi, potem wnukami. I zgody na to, że właśnie tak jest dobrze. Że trzeba ogławiać wierzby, sadzić jesienią cebulki i przyglądać się pszczołom. Chodzić na szkolne uroczystości i robić torty na urodziny. Pisać do siebie listy i zanosić sąsiadom zbywające stokrotki. Piec serniki i zaściełać stoły obrusem. Wracać z pracy i pytać jak minął dzień. Przytulić psa czy kota. Czytać  Marka Aureliusza i trzymać się za ręce, być wyrozumiałym dla innych i siebie. Zrywać szczaw w deszczu. A ponieważ poezja jest tańcem, a proza chodzeniem, to napisałam o tym wiersz, w którym słowa tańczą, opowiadając:) Wiersz opowiada o domu moich Dziadziusiów. Właśnie  tym.




O nadziei

Mogłabym opisywać bez końca kolor furtki,
poręcz schodów, splendor róż przy bramie.
Znam na pamięć każdą cząstkę zapachu bukszpanu
przy ścieżce do ogrodu, pomiędzy orzechy,
klejące konstelacje żywicy na pniach wiekowych wiśni,
renety, koszteli.

Czasem nawet tak robię; w głębi ciemnych nocy
znowu popycham furtkę, zrywam róże, idę
ścieżką w suchym szeleście trącanych bukszpanów,
a z przodu miękkie światło i jasny poranek.

I wtedy znowu wierzę, że miłość jest wieczna,
a rzeczy trwają dłużej i mądrzej, niż ludzie,
bardziej skupione na tym, by trwać, niż by żyć,
trwoniąc niefrasobliwie oddechy i lata.

Wierzę też, w tamtym mgnieniu, że ziemię posiądą
cisi, dobrzy i skromni, co gracują róże
i niosą plastry miodu pod niebem jaskółek.

A potem wstaje ranek bez tych, co odeszli,
świt karczowanych sadów, obumarłych domów,
i tylko rączka synka, ciepła i różowa
jest kotwicą nadziei, gdy kończy się noc.

15 komentarzy:

  1. i ja tak robię "w głębi ciemnych nocy" :))

    pięknie :)

    pozdrawiam Cię Kalino, a dla Syna dni pełnych szczęśliwości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersz piękny, czuły, O żywej kotwicy nadziei.
    Ech Kalinko... właśnie tak jest dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wiersz. Taki, żeby się wzruszyć, podumać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kalino, jak Ty umiesz żyć! Zazdroszczę...
    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie umiem, uczę się. Bardzo wytrwale i z mnóstwem pomyłek, ale jestem uparta:) Liczę na progres z wiekiem^^

      Usuń
  5. Czy myślałaś o wydaniu swojego bloga w formie książki? Oczywiscie z fotografiami. Chciałabym ją stale mieć przy sobie, zeby co rusz wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś zrobiłam sobie plik do wydrukowania, żeby mieć pamiątkę, od najstarszych części. Nawet dawałam link do pobrania, ale już wygasł hosting. Jeśli chcesz, wyślę ci na maila do wydrukowania, jest tego ponad 300 stron^^

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję ale ja marzę o prawdziwej książce, takiej na szafkę nocną, z twardą okładka i zapachem...
      Rzadko spotyka się takie pięknosci.
      Proszę, przemyśl...

      Usuń
    3. też bym chciała książkę... a czy na razie w oczekiwaniu można się zgłosic po plik jw.?

      Usuń
  6. Piękne jak zawsze .E.K

    OdpowiedzUsuń
  7. Widać całą Twoją miłość do Dziadków i miejsca , które kochałaś (kochasz). Chciałabym kiedyś aby moje wnuki tak mnie wspominali. Małgosia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wzruszający wiersz :) A deszcz po tak długiej suszy roślinom się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A im szybciej człowiek to zrozumie i zaakceptuje tym szczęśliwszy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech! Ewa chwytasz za serce! Mój rodzinny dom jest taką "kapsułą czasu".W nim od śmierci rodziców nic się nie zmieniło.Jednego dnia ,siadłem sobie w fotelu z lat sześćdziesiątych w "zielonym pokoju" i wszystko wróciło do "dawnego czasu". Ludzki mózg potrafi płatać niesamowite figle. Miałem WRAŻENIE że, Matula zaraz wejdzie i powie "chodź synu na obiad".Ten dom jest moim "wybawieniem".Dzięki niemu mam jeszcze jakąś chęć do......życia.Bez niego wszystko przestanie mieć jakikolwiek sens.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)