To, co latem robiliśmy tylko czasem i nieśmiało, teraz staje się codzienne i ważne. Owijanie się w koce. Wyciąganie swetrów i przyglądanie się smużkom pary nad kubkiem z kawą czy herbatą. Celebrowanie coraz ciemniejszego poranka i wieczoru. Miły ma swój "Jesienny Zestaw Taty Odpoczywającego" od Elfa i Dużego - mięciutki kocyk, kubek, kapcie i michałki. Ja do swojego jesiennego zestawu dorzuciłabym jeszcze piękne wiersze i muzykę w tle - na przykład Danielę i Gię, obowiązkowo kota za laptopem, upakowanego puchatą osobą na stosie wniosków do dalszej pracy i analiz, a za oknem sosny, żółknący bez i łysiejący jaśmin, udekorowane wróblami piękniejszymi niż jakiekolwiek dizajnerskie, jesienne gadżety.
Poro swetrów, dziękuję ci za moje różane poncho! Poro zimnej rosy i księżyca żniwiarzy, poro lamp jasno płonących, smażonego oscypka, owoców czarnego bzu i jarzębin! Jak tu nie czuć zmienności pór roku, gdy pchają się nam do okien, natrętnie, jak ciekawscy sąsiedzi? Festiwal astrów i dalii w ogrodzie, a w lesie wrzosy, a na przedlesiach i podlesiach nawłoć i puszyste osty.
Dygresja: na naszych terenach słowem "nawołocz" z akcentem na pierwszą sylabę określa się osobę przyjezdną, obcego, w przeciwieństwie do rodzimych tubylców. Np: kto kupił dom Zańków? A, jakaś nawołocz z miasta. Moim zdaniem bardzo humorystycznie koresponduje to z żółtą nawłocią, zajmującą coraz więcej podleśnych łąk:) Koniec dygresji.
A w szkole straszność roboty, zapomniałam już, że miałam wakacje, że kiedykolwiek miałam urlop, stałam się oto Alegorią Człowieka Pracującego, ciągnącego do domu służbowy laptop i setki stron papieru z biednych drzew zrobionego. Ale z całych sił staram się trzymać lata i przedjesienia i pocieszam się tym Zestawem Wczesno - Jesiennym, żeby jesiennieć powoli i dokładnie, od naskórka duszy po samą głębię, aż tam, gdzie jest już tylko werset o skarbach ukrytych i kilka wierszy Cummingsa, których nigdy się nie rozumie gdy się nie jest bardzo smutnym.
Zestaw Człowieka Jesiennego dla was, na razie muzyczny i poetycki, bardzo rozwojowy.
E. Cummings
dłonie, a wszystkie dłonie mają ludzi; i
każda poszczególna osoba jest (moja miła)
żywsza niżby mógł to pojąć jakikolwiek świat
i teraz ty jesteś i ja jestem i jesteśmy
tajemnicą, która nigdy więcej się nie zdarzy,
cudem, który nigdy jeszcze się nie zdarzył –
i błyszczące nasze teraz musi stać się wtedy
nasze wtedy będzie ciemnością podczas której
palce stracą dłonie; i ja nie będę miał
ciebie: i wszystkie drzewa są (może więcej
nawet niż bezlistne) jest cicho w wiecznym śniegu
– lecz nie bój się (moja własna, moja piękna
moja kwitnąca) bo jest jeszcze, aż do
Nie mogłabym mieszkać w południowym kraju, choć lubię je odwiedzać, bowiem nie mogłabym obserwowac zmieniających się pór roku.
OdpowiedzUsuńDziekuje za piękno tego wpisu i wszystkich też.
Ostatnie dwa dni wymusiły i na mnie opatulenie się wełną i ściskanie w dłoniach kubka z gorącą herbatą...
OdpowiedzUsuńNiedługo ogień wróci do kominka. A wśród mgieł snują się jesienne smuteczki...
OdpowiedzUsuńDziękuję za wiersz, bardzo przypadł mi do dzisiejszego poranka, do dzisiejszej celebracji codzienności (jak to ładnie nazywasz) :-)
OdpowiedzUsuńJa już za moimi sweterkami się stęskniłam. Najlepsza jest pora roku, gdy sweter jest strojem idealnym, a nie trzeba jeszcze kurtki na niego narzucać :) Zestaw Człowieka Jesiennego - ukradnę sobie Kalino to określenie ;)
OdpowiedzUsuń