16 stycznia 2014

Aaaa! Groźny świat.

- Mamo, gdzie jest opakowanie tego budyniu, co robiłaś? - pyta Duży.
- Na blacie - odpowiadam machinalnie. Pewnie chce sprawdzić, czy nie ma jakichś konserwantów, żelatyny wieprzowej czy czego tam. Wędruję za Dużym ciekawie, by obserwować jak czyta skład zaserwowanego ślicznego, różowego deserku. Rodzina w liczbie pozostałych braci  Dużego jakoś zjadła bez obiekcji.
- Skrobia, bla bla... kwas karminowy - czyta i widzę ten błysk w oku Sherlocka Holmesa- Tam był kwas karminowy, wiesz?
- Nie wiem, a co to? - jako matka prezentuję beztroskę, co groźnego może czyhać w budyniu?
Dziewiętnastoletnie dziecię prowadzi mnie do laptopa, otwiera odpowiednią stronę w wyszukiwarce i wskazuje:
- Kwas karminowy, koszenila, karmina–  naturalny ciemnoczerwony barwnik, pozyskiwany z wysuszonych, zmielonych owadów, zwanych czerwcami kaktusowymi...
- Aaaa! - patrzę na niego zdesperowana i na wręczany mi, nietknięty deser - Znaczy zjedliśmy właśnie owady?
- Zmielone - podpowiada życzliwie i idzie na górę do swojej jaskini, mam nadzieję, uczyć się do matury. Zostaję z deserem w ręku.
- Mały, zjesz budyń z owadami?
- Nie! Brrr... - wstrząsa się, uświadomiony, co właśnie zjadł.
- Ja zjem - Miły spokojnie zabiera pucharek - Przynajmniej naturalne, nie jakieś syntetyczna chemia...

Uff. Ależ świat jest groźny i pełen pułapek!
A tak w ogóle donoszę, że truskawki mają zawiązki, a oba fikusy dokonują autodestrukcji gubiąc liście. Jak uratować fikusy? Postawiłam przy oknie, bo ponoć samobójcze myśli fikusów wynikają z braku światła. Rozumiem je, ale żeby aż tak?

2 komentarze:

  1. Własnie, jak uratować fikusy??!!
    Rozumiem je, rozumiem je doskonale :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podlewać! Niestety, ogrzewanie zimową porą nie bardzo służy kwiatom. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)