- Można, jak ktoś jest bardzo zdeterminowany - odwróciłam się z zainteresowaniem - A co, zamierzasz?
- Nie, pytam dla ciekawości - wyjaśniło moje ciekawskie dziecię i skosztowawszy omletu, w podskokach ruszyło oglądać Ratatuja. A ja dokonawszy podboju na talerzach za pomocą wody i płynu pachnącego magnolią zatęskniłam nagle za prawdziwymi zapachami, zielnymi i łąkowymi, ot tak, po prostu, stojąc w kuchni i patrząc na sypiący za oknem śnieg. Biel, cicha, uroczysta, zasnuwająca mrok zimowego ogrodu i lasu. Gdzieś tam są łąki, w których latem, w nieskoszonych trawach, tańczą ciepłe deszcze. W maju łąki doznają dmuchawcowstąpienia. Latem maluje je purpurą dziki szczaw, a złotem jaskry. Potem siano pachnie aż do nieba. Bociany jak perypatetycy z Aten rodem wędrują między kopicami, a żaby odkumkowują im po szekspirowsku "Być albo nie być".
Chwalcie łąki umajone!
Chwalcie łąki czerwcowe, ze świerszczami, gwiazdami i Wielkim Wozem, pełnym zapachów nocy.
Chwalcie łąki lipcowe, z obłokami i jaskółkami jak czarne origami.
Chwalcie łąki chmurne, jesienne, rude i złote, głaskane wiatrem i deszczem.
Chwalcie łąki zimowe, ze sterczącymi suchymi diademami wrotyczu, badylkami ostów, w koronach ze szronu, w śniegowych kołnierzach i mufkach.
Jako i ja chwalę!
i te z wierszy Leśmiana...
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje łąkowe fotografie i wpis pachnący, barwy, liryczny.
Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,. Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru? :)
OdpowiedzUsuń:)))) też to uwielbiam!
Usuńtak mało mam czasu na czytanie, ale ten jeden tomik leży u mnie w warsztaciku na dolnej półeczce, co by czasem go do ręki na chwilę choć wziąć i zwrotkę jedną przeczytać!
pozdrawiam ciepło (ja też na kresach, na Bolszewii jak mój ojciec śp mawiał z troską ;) i u nas też średnio przyjemnie i bardziej jednak zimowo niż wiosennie)
Przy Leśmianie tak jest, że jak zamkniesz oczy, to widzisz, te suche pokrzywy, wazki i słyszysz świerszcze i stopy ci same tańczą. Jak zawsze u wielkich ludzi ;) Ściskam kresowo!
UsuńAle bym się położyła na takiej łące...
OdpowiedzUsuńI niuchała... wdychała... w ciepłym słoneczku...
OdpowiedzUsuńchwalcie, jako i ja chwalę... pamiętasz?
OdpowiedzUsuńWidzę kozłka, cykorię i deszcz.
Takie to zwykłe, takie piękne.
Ja na cykorie mówie podróżniczek, a kozłek pachnie, że hej!
UsuńPamiętam Karguli i Pawlaków. I podchodzenie do płotu, jako i ja podchodze :)
Piszesz tak, że malinowy chruśniak na usta się ciśnie i pachnie.
OdpowiedzUsuńMasz śnieg za oknem? Naprawdę? U nas (w Wielkopolszcze) praktycznie nie było wcale, aż trudno uwierzyć, bo dzisiaj w słońcu +16.
U nas, na Kresach, snieg, wczoraj Mały śniezkami się rzucał regularnie, ech :)
UsuńIdę zrobić malinową herbatę, rano, w śniegowym półmroku najlepsze co moze być. Dajcie sił do pracy!
Oj... tęsknimy na wiosną... i tymi kwietnymi łąkami!
OdpowiedzUsuńPo oczekiwaniu lepiej smakuje, tym sie pocieszam :)
UsuńNie chciałabym Cię rozdrażniać, ale właśnie wybieram się na łąkę, co prawda nie umajoną jeszcze, ale nieśmiało kiełkującą w słońcu...
OdpowiedzUsuńJak to śniegowy półmrok?! Tak pięknie opisałaś łąki zimowe, skrzące się biżuterią, że w ten półmrok nie mogę, nie chcę uwierzyć!
Ja pozytywnie zazdroszczę, ze juz macie te kiełkujące łąki, u nas naprawdę śnieg, breja, topniejące zaspy, pochmurna biel dnia bez słońca. Jak był mróz, to się skrzyło jak diamenty, a teraz zima widac walczy o pierwszeństwo z wiosną i tak się zmagają... Pozdrawiaj ode mnie zieleń, Inkwi, i powiedz, żeby szła na Kresy :)
UsuńPozdrowiłam i leciutko popchnęłam w Twoją stronę ;-)
Usuńoj...tęskno ....do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych....
OdpowiedzUsuńMiłosz tak napisał: tam trawa bujna do kolan sie kłoni, a kiedy jabłko w trawę sie potoczy, to musisz całą twarz przytulić do niej, kiedy za jabłkiem gonią twoje oczy :)
UsuńWonderful shots of the meadows!
OdpowiedzUsuń