Na kuchennym blacie, w ciepełku odwilżowego słońca, grzeje się u mnie wiosenny ogródek. Narcyzy, żonkilki, szafirki, hiacynty, wszystko w doniczkach, do tego amarylis, storczyk, dwie doniczki truskawek i Panna Pietruszka. Mały, zainteresowany kolorami i zapachami, bobruje mi w tej zieleni, dopytując się, jak co po kolei się nazywa. Przy narcyzie coś mi podszepnęło w chichoczącą godzinę, by opowiedzieć mu mit o pochodzeniu nazwy narcyzowej.
- No i bogini Afrodyta rzuciła na młodego myśliwego klątwę, za to, że był obojętny na wdzięki boginek, a kochał tylko polowania - tłumaczę - Zakochał się sam w sobie, siedział nad brzegiem jakiegoś strumienia, patrzył w wodę i patrzył, aż umarł.
Moje dziecię w skupieniu, ze zmarszczonymi brwiami wysłuchało opowieści.
- Jak to umarł? - zażądał uściślenia.
- Umarł. Prawdopodobnie z głodu, bo wodę raczej miał. To była kara, rozumiesz....- wyjaśniam, na co Mały z prawdziwym oburzeniem oznajmił nagle:
- No co to za przyjaciele! Nie mógł go ktoś odciągnąć od tamtej rzeki??
Wiecie co? Stwierdziłam w duchu, że mój Mały już wie, po co są przyjaciele :)
Może i sensu opowieści o Narcyzie nie zrozumiał, ale z pewnością wie już, po co są przyjaciele. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, są po to, by nas odciągać od niebezpiecznych rzek :) Też cię pozdrawiam, Gigo - i nadal mam problem z translatorem, ty też?
UsuńTeż niestety. Jest to problem wielu blogów i nie tylko polskich, To jakiś problem Google :(
UsuńBu. No trudno, poczekamy. Ale np na blogu z Karczmą Zarzecze działa dobrze. Więc jakoś wybiorczo ten problem nas dopada, trudno ...
UsuńZajrzyj do mnie. Chodząc z wizytami po blogach znalazłam Tłumacza, który działa u mnie. Spróbuj u siebie, może tez zadziała. Pozdrawiam.
UsuńYea, dziękuję, zainstalowałam i działa i u mnie :D
Usuń:)))
UsuńJuż zapomniałam, jakie fajne są dzieci w tym wieku. Nie mam czasu pobuszować po Twoim blogu, ale ta chwila nadejdzie. Czy to obraz?
OdpowiedzUsuńTak, Echo i Narcyz, obraz Lauren Bordes :) Hano, blog sobie spokojnie czeka na wszystkich buszujących, ja też pomykam tu i na inne blogi w chwilach rozkosznego spokoju pomiędzy praca w pracy a praca w domu :) Uwielbiam te chwile.
UsuńJa też, coraz bardziej...
UsuńDzieci są bardzo pragmatyczne, po prostu!
OdpowiedzUsuńWiele lat temu mój syn, na domowych zajęciach z plastyki zamalował, z lenistwa, cały arkusz bloku czarną akwarelą. Na pytanie co to za "dzieło" odpowiedział :"no jak to??!! przeciez to buza!"".
Pozdrowienia dla Małego :))
Ten pragmatyzm ujmuje mnie za serce, bo jest szczery :) Małego usciskam!
UsuńDzisiaj narysowałam Księżniczce mysz w kieszeni fartucha kota i mówię: "Wiesz, kot ma w kieszeni takie suszone myszy na przekąskę" - straszną jestem prawie-weganką, nie? ;))) A na to moje dziecko: "No coś ty mama, koty jedzą myszy na goło, a nie suszone jak twoje owoce!" No właśnie. Dyskurs w sumie dość niepoprawny politycznie;))))
OdpowiedzUsuńMyszy na goło^^ Padłam :)
OdpowiedzUsuńNo ja też;)))
UsuńTo znaczy, że "na goło" nie są suszone? Czy bez skórki???
OdpowiedzUsuńNo na goło to takie w sensie "na surowo" - "na gorąco", tzn. nie na gorąco, ale ze skórą, kurna Hana, wiesz dobrze, bo znasz Księżniczkę;)
OdpowiedzUsuń