Lubię czwartki, w czwartki mam na dwunastą do pracy.
Po odprawieniu do szkoły trzech porannie nieprzytomnych Budrysów ( Ty myślisz, mamo, że ja mogę być szybki rano?- Mały), po wyjeździe do pracy Miłego zostaję sama z domem.
W takie chwile niemal można poczuć, jak spokojnie, cicho, bije serce domu, wielkie i ciepłe.
Podlewam kwiaty; pomarudzę im, że gubią liście, że storczyk jakoś tak zżółciał liściowo od dołu, choć kwiaty piękne, zachęcę fikusy do wytężonej produkcji nowych liści, zadumam się nad grudniem, który rozkwita w lutym.
Króliki stukają w klatce na dole, idę z wizytą z marchewką i ziarnami zbóż.
Pokoje chłopców zawsze budzą wzruszenie. Krajobraz po porannej bitwie z samym sobą, wstać czy nie wstać, oto jest pytanie! Ubranie na podłodze. Kiedy nauczą się podnosić? Ścielę łóżka. Układam książki na biurku. Kubek, słuchawki, rozłożona gra planszowa, wszystko takie bliskie, zwyczajne, piękne, zdrowe. Król Bałagan chichocze nad moimi próbami opanowania nastoletniego żywiołu, kobiety są uparte i nie poddaję się.
W salonie Miłosz wyleguje się na rzeźbionej komodzie, skuszona otwieram...
Kładka z poręczą nad górskim potokiem
pamiętana do najdrobniejszej wypukłości kory...
Nie kuś, książko, nie mam czasu czytać teraz, zadumać się, patrząc na gałązki jaśminu... przypomniec kładkę w Bieszczadach, nad Dwernikiem... wspinanie się na Chryszczatą ze studenckim plecakiem, głową pełną marzeń...
Odkładam delikatnie Miłosza, patrzę na węże kabli; od wzmacniacza, od głośników, od keyborda, od gitary.... Muzyka Dużego, pasje Dużego. Dom jest pełen śladów dzieci, ich obecność, choć nieobecna teraz, jest tak namacalna, że można ją wziąc w ręce. Dom celebruje wspomnienia swoich domowników, żyje ich istnieniem, zbiera skrzętnie te wszystkie śmiechy, oddechy, śpiew, łomot po schodach, wieczorne pogawędki w kuchni...
Kuchnia.
Robię sobie zieloną herbatę z jaśminem, słucham, jak szemrze zmywarka. Szarość za oknem otula wszystko, jak mgły Avalonu, chwilę patrzę na kawki na orzechu.... Jedna z nich wzięła dzisiaj orzech w dziób, poleciała z nim na dach i zrzuciła na ziemię, niezadowolona, że nie pękł, zabrała go znów i poleciała szukać lepszego miejsca na łupanie. Może na beton sąsiada, całe podwórze ma betonowe... :)
Domy, domy, jak ja was nienawidzę, mówił Włóczykij.
Ja jestem z przeciwległego bieguna; kocham domy. Cudowną przestrzeń, oswojoną, dobrą, jasną. Zapachy domowych wypieków, snujące się wokół jesionowych barierek, domowe duszki, elfy i psoty.
Mogę nacieszyć się widokiem jednej cudnej filiżanki lub obrusa z koronką i już mam siły na cały dzień.
Są tacy, co zostają w domu, i tacy, co odchodzą. Zawsze tak było. Każdy może sam wybrać, ale musi to zrobić, póki jeszcze czas, i w żadnym razie nie rozmyślić się.
W domu można spędzać czas na tysiąc cudownych sposobów.
Pisać, czytać, schować się z kocem w fotelu, za fikusem i sobie bezwstydnie czytać, choć pranie nie uprane, a kosz nie wyniesiony.
Składać ręczniki i serwetki, robić porządki w przyprawach.
Przemeblowywać pokój, rozłożyć się na brzuchu na dywanie i grać w Talizman z chłopakami.
Pić z Miłym herbatę i gawędzić o średniowiecznych zielarzach. Słuchać ptaków zza okna. Czyścić dywan. Malować szkatułkę. Obierać migdały. Włączyć The Narrative i słuchać jak perełki dźwięku spływają z gałązek ciszy, a szept gitary opowiada o bezkresnych trawach Wetlińskiej Połoniny...
Sercem domu są ludzie.
Bez nich to tylko ściany i trochę sprzętów...
Tak właśnie czuję i odbieram dom, ale nie potrafię tak pięknie o tym pisać. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńU mnie "szum zmywarki" na okrągło;) Zamiast Miłosza kusi mnie - imaginuj sobie - Rodziewiczówna;))) - ale daje odpór, bo termina gonią;)
OdpowiedzUsuńRodziewiczównę rozumiem jak najbardziej, sama pisałam magisterkę z Orzeszkowej :)))
OdpowiedzUsuńUderz w stół;)
UsuńLubię :)
OdpowiedzUsuńTęsknię za szumem zmywarki, nie mamy wody już tydzień czy dwa... kończą się czyste naczynia ;) Ale i tak lubię ten dom, codzienną krzątaninę, której mam teraz dużo więcej i dzięki temu bardziej się spełniam ;-))
OdpowiedzUsuńKrzątanie się po domu to najbardziej uspokajająca rzecz na świecie, rzeczy wracają na swoje miejsca, wszystko powoli sie układa. Katharsis :)
UsuńPięknie napisane. Dla mnie też dom to ludzie i choc ciesza mnie chwile gdy mam czas na samotne domu ogarniecie to jeszcze bardziej serce moje sie raduje gdy wszyscy wracaja do domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Iza
Tez pozdrawiam, Izo, znad porannego kakao :) Musi być równowaga między byciem samym ze sobą, a byciem z innymi i dla innych, obie formy sa potrzebne :) Np by zauważyć, czego i kogo nam brak..
OdpowiedzUsuńPrawda przepięknie powiedziana. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWasze komentarze sprawiają, że nie czuję się samotna i staromodna ze swoim podejściem do życia - dziękuję, Miro, cieplej na sercu od zrozumienia.
Usuń