03 lutego 2014

Choć się zmienił cały świat...




Świat się zmienił. 
Mówi mi to woda.
Mówi mi to ziemia.
Wyczuwam to w powietrzu.
Wiele z tego, co było, zostało zatracone...


Cytat z Władcy Pierścieni, bardzo adekwatny.
Świat się zmienił.
Dziwne, ale po wizycie w kinie myślałam nie o kinie, ale o Piwnicy pod Baranami i o tym, jak świat się zmienił. Siedzę sobie w wieczornej ciszy, z gwiazdami za oknem i rozmyślam. O tym, jak Turnau grał na fortepianie i śpiewał o malachitowych łąkach morza. O dzwoneczku, którym Piotr Skrzynecki sobie podzwaniał. O ciszy na widowni, gdy Dezyderata szeptała gdzieś w mroku, żeby unikać głośnych i napastliwych, bo są udręką ducha.
Coś się zmieniło. Głośni i napastliwi rządzą. Mimo mojej sympatii do kina, wizyta w potężnym multipleksie była dla mnie traumatyczna. Z kilku powodów.
Miałam wrażenie, że film był przeżuwany, nie oglądany. Publiczność, w większości bardzo młoda, zachowywała się głośno, bardzo głośno. Niewybredne komentarze, głośne rozmowy, rozmowa przez telefon komórkowy, było wszystko. Potężne torby popcornu, nie mam nic przeciw, popcorn w kinie smakuje, ale zmroził mnie bałagan, swoboda w traktowaniu sali jak śmietnika, rozsypane na ziemi "pukane ziarna", po wyjściu widzów, jak po przejściu Kozaków - ni trawa nie urośnie, ni ziele.
Jestem staromodna. Przychodzę do kina oglądać film.  Czułabym się okropnie, gdyby to moje dziecko gadało na cały głos w trakcie seansu, rozsypywało swoje jedzenie, nie sprzątnęło po sobie, odbierało telefon i nie szanowało nikogo - ani tych, co tam pracują, ani tych, co przyszli oglądać tak samo. Co się zmieniło, że ci młodzi, ładni, dobrze ubrani, myślą, że tak wolno? Ot, tak, po prostu, bez delikatności, bez refleksji. Czułam się zagubiona. Nie mogę przecież paść w przejściu jak Rejtan i wołać dramatycznie: hej, sprzątnijcie po sobie!
Owszem szkoła też jest miejscem nie zawsze przyjemnych zachowań dzieciaków, ale tam się  przynajmniej uczy, coś egzekwuje, tłumaczy. Tu - juz nie. Patrzyłam na twarze obsługi, stojącej z udręczonymi minami i szufelkami i czekającymi, aż Kozacy przejdą, by uprzątnąć zgliszcza. Pogodzeni. Przyzwyczajeni. To bolało. Jak  mogliśmy się przyzwyczaić do tego, co mój dziadziuś nazwałby brakiem kindersztuby? Jak świat mógł się tak zmienić? Co możemy zrobić?

"Saruman uważa, że tylko wielka moc zdoła zatrzymać wielkie zło. Ja uważam inaczej. Odkryłem, że to małe rzeczy, codzienne starania zwykłych ludzi odpędzają mroczne siły. Proste dowody dobroci i miłości. Dlaczego Bilbo Baggins? Może dlatego, że się lękam. A on dodaje mi odwagi."




5 komentarzy:

  1. I już wiesz, czemu nie chodzę do kina. Szybko, głośno. Natychmiast. Na raz!
    Pamiętasz wyjścia do Opery? Kreacje pań i garnitury panów? Teraz ludzie chodzą po foyer w ubłoconych traperach. Wiem, generalizuję. Ale to rzuca się w oczy. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko byłam w operze, ale w kinie... było kiedys inaczej, naprawdę. Oglądaliśmy film - nie trawiliśmy go mimochodem między czytaniem fejsbuka na telefonie, wydzieraniem sie do przodu " Hej, ciota, odsuń się" itp...

      Usuń
  2. Nie wiem czy bedzie to pocieszajace, ale... wszedzie tak jest. Jesli chce sie tego uniknac trzeba isc do kina - glosnego, zimnego od klimatyzacji nawet w zimie i lepkiego tam gdzie nie ma wykladziny, w czaise kiedy juz cala pierwsza fala przejdzie. Fala: "Juz w kinach!"Gdyby nie sprzedawano popcornu nie byloby smieci, ale zarabia sie na wszystkim. Tylko czekaj na tacki z chipsami i salsa. Jak to wtedy chrupie! To to juz normalka, ale poszlismy na koncert do Symfonia T i tam panie caly czas grzebaly w torebkach i textowaly. Mlode Rosjanki. Tak, poki sie na to pozwala bo wazne sa pieniadze to takie sa tego efekty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, u nas w kinach studyjnych, które "się szanują" nie sprzedają popcornu. I jest na to snobizm już.

      Usuń
  3. To jest rzeczywiście horror i obejrzeć spokojnie się nie da. Pamiętam jak byłam w 1989 w Londynie i byłam zszokowana zachowaniem widowni w kinie i tym syfem, który został po seansie. A byłam na małej sali studyjnej i był to film Almodovara, więc żaden hicior. Nie przypuszczałam wtedy, że tak szybko ta fala będzie u nas...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)