16 maja 2014

Chce mi się






- Chce ci się? - zapytała ze znużeniem koleżanka z pracy, gdy entuzjastycznie przedstawiałam jej wizję syropu ze stokrotek domowej produkcji.  I pomyślałam sobie jakoś tak zdziwiona nagle tym odkryciem - tak, chce mi się. Chce mi się zbierać stokrotki, mieszać drewnianą łyżką gęstniejący, różowy jak poranek syrop, chce mi się drukować etykietki, wyciągać z szafy koronki, malować na zielono półki w spiżarni, a ławkę na niebiesko,  by ziołowe i kwiatowe przetwory miały wesołe mieszkanko a my latem niebieski zakątek. Chce mi się wstawać rano, żeby chłopaki miały ciepłe omlety na śniadanie, a ja chwilę ciszy, pełnej jeszcze snu, perłowego chłodu majowego świtu, szpaków na trawniku, w rosie.

Chce mi się pleść wiklinowe płotki, czytać Whitmana, pisać baśnie, suszyć trójbarwne fiołki. Nie wiem czemu, ale zawsze mi się chciało. Kiedy mieszkałam w żeńskim internacie, na moja prośbę budziła mnie nocna stróżka, kończąca zmianę, wstawałam w rozświergotanym świcie i wędrowałam przez Bojary do otwieranego o 6 mlecznego baru. Były tam gorące serniczki, kawa z mlekiem - uliczki Bojar były pełne bzów, skrzypiały rowery, przed furtkami koty zmywały z siebie melancholię nocy, a mi się chciało. Kiedy wracałam  do internatu przed 7 rano, dziewczyny z pokoju dopiero wstawały. Nie znałam wtedy jeszcze J. W. Teala i jego powiedzenia: nic nie kształtuje nas bardziej, niż myśli, które skrywamy.
Teraz myślę o tym z uśmiechem, bo nadal mi się chce. Nauczyć się czegoś nowego, posiać orliki i czekać, aż wyrosną. Iść na spacer daleko, za Hajdukowszczyznę, żeby poczuć smak rosnących w rowach poziomek w czerwcu, tak jak wtedy, gdy rwałam je dwadzieścia lat temu. Nic się nie stanie samo. Nikt nie zrobi tego za mnie. I to jest najpiękniejsze.

Nostalgiczna dzielnica Bojary, niedaleko mego starego internatu i szkoły. Powspominam sobie:

Zdjęcie STĄD



Prawda, że cudnie?

19 komentarzy:

  1. Jak się przestanie chcieć, to już tak jakby człowiek w połowie przestał żyć?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, ze może przestać się chcieć? Oby nie... gdzie będzie wtedy smak, małe i duże radości, wysiłek, satysfakcja?

      Usuń
    2. Właśnie o to chodzi, że nie przestanie :)

      Usuń
  2. Z ust mi wyjęłaś Kamphoro:)
    I piękne miejsca, o lata świetlne odległe od tutejszego (wielkopolskiego) budownictwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanuś- to jeszcze enklawy ginącej, drewnianej zabudowy. Ale wielu budujących nowe domy wzoruje się na tych starych, duch podlaski nie umiera:)

      Usuń
  3. Oj tak;))) U nas w Wielkopolszcze inaczej;))) Ale "tys piknie";))) Mnie się też chce wstać jutro skoro świt i lecieć 25 km do zagłębia starodruków;))) Nawdychać się;))) Starczy na jakiś czas;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co będziesz w starodrukach szukać i za czym tam buszować? O, masz racje- podkarmiona dusza daje sobie radę jakiś czas, a potem znów trzeba jej tego, za czym tęskni.

      Usuń
    2. Byłam i wróciłam nawdychana kurzu, że ho, ho;)))) Szukałam różnych ciekawostek "z życia" - i znalazłam, szkoda było wychodzić;))) Starczy póki co tego dobrego...

      Usuń
  4. Mi też jakoś tak zawsze "się chciało":-))) I tak mi się wydaje, że to na tym własnie polega...szczęście. Bo gdy nam się chce chcieć to wszystko nabiera sensu.
    Buziole
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że bardzo często mi się niestety nie chce. Tłumaczę się sama przed sobą, że to brak czasu, zmęczenie, ale gdzieś tam podświadomie czuję i wiem, że gdyby mi się bardziej chciało chcieć, to dałabym radę. Cieszę się, że natrafiłam kiedyś na Twój blog, bo dzięki niemu od czasu do czasu zrzucam z siebie lenia. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja tak jak Mira mam...Ale jak się tak naczytam Kaliny to mi się nawet zaczyna chcieć :) A ja to bym chciała taki syrop stokrotkowy zobaczyć. Bo źródła stokrotek nie mam to nie zrobię, ale chociaż zobaczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak cudnie, że zachęcam was do chcenia:) Ja sama się muszę zachęcać bardzo często, więc rozumiem, Miro, jak to jest. Syrop stokrotkowy pokażę w następnym poście, już gotowy, jeno etykietki się projektują. Moje źródło stokrotek odkryłam u znajomej cioci, zaglądając za płot, a potem w desperacji po prostu zapukałam do drzwi oznajmiając: mogę narwać stokrotek? Robię syrop! I przy okazji sprzedałam patent na syropek i ciocia też będzie robić. Pozdrawiam was ciepło bardzo, wzajemnie!

      Usuń
  7. Oj, Dziewczyny, chcenie przecie niewiele ma wspólnego z leniuszkiem. Każdy miewa leniuszka, on (byle nie w nadmiarze) zdrowy jest!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam ciepło, choć deszczowo :)
    Lubię odwiedzać Pani blog, jest w nim jakaś pozytywna aura. Trochę tylko mało wpisów, a człowiek głodny coraz to nowych.Zaciekawił mnie syrop ze stokrotek - można prosić o przepis?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z wpisami jest różnie- choć staram się inwentaryzować domowe życie na bieżąco, czasem czasu brak, czasem nostalgia capnie i trzyma... a wtedy muszę pobyć trochę sama ze sobą i zebrac siły do pisania. Ostatnio całkiem zadowolona jestem z mego skrobania blogowego. Ale takie słowa jak te grzeją mnie potem długo i cieszę się ogromnie z każdej odwiedzającej osoby. A z tych, co zostają stałymi gośćmi najbardziej:) Przepis ze stokrotek już piszę, post pojawi się jeszcze dzisiaj:)








    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już zostałam stałym gościem w magicznym Kalinowie:)) Magia twojego życia codziennego jest przyciągająca. I to też prawda, że zarażasz tym chceniem:))) Moje chcenie niestety nie zawsze zależy ode mnie, ale się staram. Chyba muszę zacząć wcześniej wstawać:)))
    Podlasie jest bardzo urokliwe, ma taki czar dawnych lat, którego w niektórych miejscach próżno szukać. U mnie gdzieniegdzie jeszcze są stare, autentyczne góralskie domy, ale większość niszczeje. Nowe w góralskim stylu niektóre są fajne, ale niektóre to po prostu góralski Gaudi, z metaloplastyką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miko- góralski Gaudi brzmi niesamowicie^^
      Wstawaj wcześniej, jako i ja wstaję. Podlasie nadal mówi jezykiem Kargulów i Pawlaków.

      Usuń
    2. Góralski Gaudi brzmi koszmarnie... Jak znajdę zdjęcie tego czegoś co mam na myśli to ci wyślę:))

      Usuń
    3. Chcę, lubię masochistycznie i z fascynacją wpatrywac się w koszmarki. Kiedyś z koleżanką w liceum przydzielałyśmy sobie punkty za widzianych na ulicy ludzi w wyjątkowych kreacjach (koszmarnych), dziesiatka to bylo max- to bylo coś takiego: słuchaj, widziałam babę w legginsach w panterkę i rózowym boa! A ona do mnie: dziesiątka. Tak więc za Gaudiego też ci przyznam dziesiątkę jak mi pokażesz:)

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)