18 lipca 2014

Plebania w Leaskdale - śladami Lucy Montgomery, cz. IV

Nawet dzisiaj Leaskdale wydaje się drzemać. Małe miasteczko, z prezbiteriańskim kościółkiem, skąpane w syropie złotego, lipcowego słońca, w brzęczeniu pszczół w ostróżkach, w wianku z białych obłoków na błękitnym kapeluszu nieba. To tutaj Lucy Maud Montgomery spędziła 15 lat swego życia, wychowując dwóch synów; Chestera i Stuarta, mieszkając wraz z mężem, Ewanem Mcdonaldem na maleńkiej, cichej plebanii Leaskdale. 


Oryginalny dom, z żeliwną pompą, używaną przez rodzinę Montgomery, wyposażony jest w klimacie epoki od stóp do głów, od progu po strych. Przed wejściowymi drzwiami wita nas kępa dzwonków, rumianków i ostróżek, wietrzyk trąca brytyjską flagę, farba łuszczy się z wiekowego krzesła, które aż kusi, by przysiąść, patrząc na łagodne pola, zagajniki i las po drugiej stronie rozgrzanej, asfaltowej drogi.


Gazeciarz wychyla się z okna samochodu i rzuca na chodnik "Uxbridge Times", miejscową gazetę. Idziemy za śliczną Megi z dołkami w policzkach, wolontariuszką, która oprowadzi nas po muzeum - wygląda jak Diana Barry, nieodparte skojarzenie. Witamy w Leaskdale Mansion!


Plebania została zbudowana przez prezbiteriańskich parafian w 1886 roku. Stolarzem był William Gordon Udora, dom był ceglany początkowo, w 1970 pokryto żółte cegły białym stiukiem. Teraz oglądamy go w przywróconym pięknie. Jest to piękno skromne, łagodne, wnętrza bardzo kobiece, oddychające czystością, dopracowane w szczególe. Mogłabym tu mieszkać, powiedziałam do Megi i naprawdę - nie czuć tu wcale atmosfery muzeum, dom wygląda tak, jakby gospodarze wyjechali tylko na jakiś wiejski cottage, a my wpadliśmy pod nieobecność. Lada chwila skrzypną drzwi, po schodach wbiegną dzieci, ktoś zapyta, czy nalać nam herbaty i podać kruchych ciasteczek...


Serwis w różyczki. Takiego używała Lucy, podejmując na plebanii gości...


 We wrześniu 1911 roku Lucy i Ewan zamieszkali na plebanii w Leaskdale.


 Ewan i Lucy, niżej zdjęcie z ich podróży poślubnej, rok 1911.


W tym miasteczku do szkoły chodziły jej dzieci, tu napisała 11 z 24 swoich powieści, tu gotowała z zapałem, pisała, zajmowała się rodziną, marzyła i była szczęśliwa. Tu, w 1926 roku napisała Błękitny Zamek. I wszystkie Emilki. I kilka części Ani...

Lucy z Gogiem i Magogiem, Lucy w ogrodzie:)


Zdjęcie trochę nieostre, przepraszam, ale chciałam pokazać cudowną tapetę na parterze, Megi powiedziała, że długo na podstawie zdjęć szukano takiej, która najbliższa byłaby wyglądowi tapety, którą posiadała Lucy Montgomery. Schody prowadzą na górę, do kilku sypialni. Na dole jest kuchnia, spiżarnia, jadalnia i gabinet jej męża.


Obecny Gog i Magog, obok księga gości - wpisaliśmy się z rozkoszą;)

Obecnie stowarzyszenie lokalnych wielbicieli zbiera fundusze na odnowienie ogrodu i przywrócenie go do stanu z czasów pisarki. Tu nieco późniejsze ogrodowe zdjęcie... i Maud w swojej kuchni w Leaksdale.



Wracając do losów Montgomery; mieszkała też w Norval 9 lat i w Toronto.Umiera w 1942, wcześniej, w 35 zostaje odznaczona orderem Impereium Brytyjskiego przez króla Jerzego. Oprócz wychowania dwóch zdrowych chłopaków, w Leaskdale dotyka ją tragedia; trzeci syn, Hugh, rodzi się martwy, byliśmy na cmentarzu, gdzie został pochowany, potem o tym napiszę.



 Pastor Ewan z synami


Scrapbook Lucy, niżej jej dziennik. Zdjęcia STĄD.



Maud była bardzo aktywną w Leaskdale osobą - kimś w rodzaju pani Linde:) Pracowała i w szkółce niedzielnej, była pastorową, odwiedzała parafian, zajmowała się misjami, pracowała w lokalnym Czerwonych Krzyżu, wspierając ofiary I wojny. Szydełkowała i szyła z pasją. Mnóstwo ubranek jej dzieci jej dostępnych do oglądania, wypożyczonych przez panią Wildę Clark.


Haftowano wstążką, robiono serwety i obrusy, zdobiono pościel. To replika oryginalnej, wykonanej przez Lucy narzuty.


Lucy miała pasję fotograficzną. Dzięki temu powstało mnóstwo zdjęć plebanii, pomagających teraz w rekonstrukcji. Używała aparatu Kodaka. Pisała nawet porady do gazety dla początkujących fotografów. Była też laureatką kanadyjskich konkursów fotograficznych, a raz wygrała aparat. Najchętniej fotografowała koty, swoje dzieci, krajobrazy i dom. Uprawiała ogród, robiła jego zdjęcia i dokładne zapisy księgowe, dzięki temu stowarzyszenie wie dokładnie, jak i co należy zasadzić, by odtworzyć oryginalny wygląd kwiatowego i jarzynowego raju Lucy.


 

Cudny malunek na wezgłowiu łóżka

Kandela do ogrzewania pościeli w zimne, kanadyjskie noce:)

Ciągle trwają działania konserwatorskie w budynku. Co w nim jeszcze znajdziemy? Pokój dla gości...


Sypialnię państwa Montgomery, toaletkę, przybory toaletowe, nocnik, buciki...



A jeszcze przypomniało mi się, że na zachowanych zdjęciach widać słoneczniki Maud sięgające okapu domu! Była genialną ogrodniczką. Wracając do domku. Mały sprawdza działanie Remingtona... tu powstawał Błękitny Zamek!


A to piec w kuchni Maud, maszynka do robienia lodów...


A w ogóle, to TU jest wirtualna wycieczka po domu Lucy! Wejdźcie za nami do tego niezwykłego miejsca...




Odwiedziliśmy też kościół, gdzie Średni grał na zabytkowym pianinie, Mały bobrował w ławach, a ja mogłam w ciszy patrzyć przez zmrużone oczy na kolorowe witraże i myśleć o tym, jak Lucy piekła ciasteczka, zwane tu scones i gawędziła na drewnianej werandzie z miejscowymi paniami Linde przy herbacie. I o tym, jak płynie czas, niczym wielka, chłodna rzeka. I o tym, jaka jestem szczęśliwa, będąc tu. Tak po prostu.
Mogłam zagrać sobie Amazing Grace, słuchać, jak głos się niesie nawami, dotknąć wyślizganego drzewa. Wspominać Joannę:
"Joannie podobały się proste, skromne nabożeństwa i żarliwe śpiewy. Chętnie siadywała przy otwartym oknie i patrzyła na sosnowy las. (...) Chodziła do tego kościoła, bo dobrze się w nim czuła."


Na zakończenie Megi zaparzyła nam herbatę i poczęstowała gorącymi scones ze słodką śmietanką i dwoma rodzajami dżemu. Zdjęcia i przepis załączam. A w następnym wpisie - Foster Memorial. Zapraszam!





Przepisy na scones znajdziecie TUTAJ i TUTAJ .Smacznego:)
Stowarzyszenie http://lucymaudmontgomery.ca/
Korzystałam też oprócz już wspominanych stron ze strony http://www.town.uxbridge.on.ca/
I z bloga: http://maggiemayfashions.com/sewingblog/

7 komentarzy:

  1. Przecież Lucy miała w domu prawie tak, jak Ty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz... zdemaskowałaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, parę dni temu w Kornwalii jedliśmy te polecane przez Ciebie scones (tradycyjnie - English Cream Tea) i zupełnie nas nie zachwyciły. Ciekawe, czy kanadyjskie lepsze niż angielskie...

      Usuń
    2. One muszą być świeżutkie i ciepłe, nasze były pyszne, rozpływały się w ustach: w środku mięciutkie, z zewnątrz chrupiące:)

      Usuń
  3. też o tym pomyślałam, aż się dziwię, że dopiero teraz, przy tym poście: ciepły dom, ogród, romantyzm, chłopaki i literatura. Alter ego. Brakuje ci czasu, żeby usiąść do Remingtona, czy gdzieś tam nocami powstaje Błękitny Zamek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam aż tyle energii co pani Montgomery, a z bratnich dusz bardziej mi do Ani, panny Lawendy i Mateusza, niż pani Linde. Ale romantyzmu się nie wyprę, a tęsknoty pisarskie tez mam, nic na to nie poradzę:)

      Usuń
  4. Kalino, Maud ponoć nie była najszczęśliwsza w małżeństwie i być może dlatego tyle romantyzmu w książkach, a w życiu bliżej do pani Linde jej było...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)