20 marca 2015

Osiem pór roku i wiatr Emily Dickinson

- Dlaczego są tylko cztery pory roku? - dopytywał się Mały przy śniadaniu. Od dwóch dni nie mógł spokojnie spać, podekscytowany zbliżającym się zaćmieniem. Dzisiaj też wstał już przed szóstą, bo a nuż.
- A ile byś chciał?
- Osiem! Ale żeby były różne!
- No to prawie tyle jest. Przedwiośnie, wiosna, powiośnie, przedlecie, lato... - zaczęłam mu wyliczać, pakując kanapki.
No bo naprawdę. Podobno już wiosna, ale u nas ciągle przedwiośnie, co rano szron, pomalowałam ławkę na niebiesko i mi przymarzła w nocy bardzo malowniczo, muszę malować jeszcze raz. Wiatr ciągnie za uszy, chodzimy w rękawiczkach, pranie podmarza na sztywno na sznurze w nocy, a w dzień latają motyle. Tulipany ledwie nosy wysunęły, zimno im. Raz było osiemnaście stopni, innym razem plus dwa. Kwitnie tylko leszczyna i bazie, a z cebulowych krokusy i przebiśniegi z odważną awangardą szafirków. Przedwiośnie!
Bocianie gniazda u sąsiada puste, ale gęsi lecą. Pszczoły widziałam też.
Podobno wiosna ma przyjść dzisiaj, ma to jakiś związek z baranami i równonocą, ale na Podlasie pewnie się jeszcze spóźni. U nas wszystko dwa tygodnie później, nawet czereśnie latem. Jesteśmy krainą ośmiu pór roku.
Ale za to jakie to pory!

Wystarczy wyjść drogą w stronę lasu, zamknąć oczy i wdychać wiatr. To wiatr Whitmana, ten co z pól, z nieba wiejąc twarz nam ogarnia. To wiatr Emily Dickinson, ten, który taki jest samotny w nocy.

Jak samotny musi się czuć Wiatr Nocą -
Kiedy ludzie światła pogaszą
I we wszystkich zagrodach wokół
Zamykane są okiennice i nadchodzi spokój -

Jak dostojnie musi się czuć Wiatr w Południe
Kiedy kroczy i prowadzą go bezcielesne melodie
Poprawiając błędy na niebie
I objaśniając dekoracje

Jak potężny musi się czuć Wiatr o Poranku
Rozkładając się na tysiąc sposobów w brzasku
Poślubia każdego i wszystkimi gardzi
Potem ku swojej Świątyni Wysokiej się unosi.

Wiatr przewieje wszystko, odrze ze zmurszałych, zimowych sukienek, przegoni obłoki jak stada owieczek, poślubi łąki z milionami mleczy, całe to łąkowe Klondike z niefałszowanym złotem. 



Przyjdą czeremchy i wiśnie, przyjdą bzy i zatoniemy wszyscy w leśmianowskich majach i czerwcach.







 I w gotyckich jesieniach...

 
 

...i w poważnych zimach.


 Może mamy osiem pór roku, ale są czasem spełniania się marzeń. I zapewniają nieustanne zachwycenie, wymagając od nas tylko ochoty do spacerów, dobrych kaloszy i ciepłych rękawic. Co do mnie, wchodzę w to:)

Ps. Mały wygrał 3 lizaki od kolegi, który nie wierzył w zaćmienie;)
Ps 2. Usłyszane dzisiaj: chciałbym mieć zawsze nawet małe radości, choćby tak jak wróbel wśród gołębi (o wróblu, próbującym podskubać jedzoną przez gołębie bułkę)

15 komentarzy:

  1. U mnie też jeszcze przedwiośnie. Póki kurtka zimowa pozostaje w użyciu póty właściwej wiosny dla mnie nie ma ;) Trzy lizaki to jest coś - gratulacje dla Małego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda Nietzsche trochę o czymś innym, ale tak mi się skojarzyło wietrznie: "wicher porywa wszystko zmartwiałe, spróchniałe, połamane, zmarniałe, wirując okrywa to wszystko chmurą czerwonego pyłu i porywa jak sęp w powietrze. Nasze zdezorientowane spojrzenia szukają tego, co znikło, to bowiem, co widzą, jest jak wydobyte z topieli na złote światło: tak pełne i zielone, tak bujnie żywe, tak tęsknie niezmierzone."

    Hihi, trzy lizaki, no proszę - kolega zagubiony w przyrodzie jak starożytni Egipcjanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czajko, piekny ten fragment, dziękuję, że się nim podzieliłaś. Tak właśnie jest, złote światło i tęskna niezmierzoność.
      Autorytet Małego znacząco wzrósł, z racji astronomicznej świadomości na tle klasy i nie tylko. Mnie wczoraj wyjaśniał, co to tetrada i przestudiował w internecie wszystkie domowe metody oglądania zjawiska. Byłam pełna podziwu. Teraz ogląda pingwiny, zaspokojony poznawczo i cukierniczo.

      Usuń
  4. A my znowu z Adasiem Ziemianinem się wpraszamy:)
    Przyjmij mnie, ścieżko zielona
    W swoje otwarte ramiona
    Zmieścimy się tu ze szczypawką
    Żukiem i gąsienicą włochatą.
    Czytałam ostatnio "List do zielonej ścieżki" i Twój świat mi się skojarzył, i to miejsce w sieci, które stworzyłaś i gdzie tak łatwo można się zmieścić.
    Ewa.
    A teraz muszę sprawdzić co to tetrada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwony ksieżyc ponoć:)
      Ziemianin czaruje. jak ciepło mina sercu, że tak myslisz, Ewo, czuję dużą sympatię do włochatych gąsienic i zielonych ścieżek.

      Usuń
  5. W tym roku typowe przedwiośnie :) Tylko nie ma już gdzie rzeczy trzymać: kurtki zimowe, wiosenne, kozaki, adidasy, tenisówki, ciepły szal, grube i cienkie rękawiczki. Wszystko na wierzchu, bo może jutro się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już wynosiłam ciepłe kurtki, by za dwa dni przyniesc je z powrotem:)

      Usuń
  6. Posieje lupiny z Prince Edward Island. W ziemi, ktora mam w plecaku z tej wyspy. Wyspa niknaca wiec jesli marzy czlowiek o pieknie przemijajacym to to jest tylko tak i teraz. Wyspa jedzona i pochlaniana z apetytem przez wody i grozna niewybaczajacaokrutna zime. Nie moge sie doczekac... Choc moze okazac sie, ze pora kwitnienia odbedzie sie kiedy bede gdzies indziej i nawet nie zobacze ich piekna. Nigdzie na swiecie nie ma takiej plazy. Sa zolte, biale, szare, kremowe i czarne. Ta jest czerwona i nawiedzana, przez gluptaki. Jak to pisze to zastanawiam sie po jakiego dutka jade tam gdzie jade, powinnam jechac tam jak rok temu! Co do pisarzy i poetow amerykanskich. Ciekawe, ze tak odpowiadaja polskiej duszy. Sa o takim wietrze, przestrzeni, sloncu, niebie, chmurach o jakich sie tylko sni Europejczykowom. Ten bezmiar... wide open spaces. Ta nieprzewidzialnosc i naglosc natury... Chyba ta wolnosc z ta przestrzenia, tak Jan Pawel powiedzial, ze jestesmy genetycznie naznaczeni w kochaniu wolnosci. Oczywiscie jest to moja interpretacja. Posprzatalam dzis troche w ogrodzie. Odkrylam slady dzikich krolikow, ktore przychodza do moich dwoch ladies. Natura i zapachy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, co to są te wielkie przestzrenie, póki nie zobaczyłam na własne oczy.Autostrada prosto jak strzała, gps mówi: następny zakręt za 110 km. Połacie lasów. Jeziora wielkości Bałtyku. Ale wiesz, Ewciu, podoba mi się moja podlaska miniatura, upchane co kilka km wioseczki, pola, pocięte na malutkie kawałki, większe plam lasów, mokradeł... Lubię jednak ten zew tęsknoty w poezji, łapie mnie za serce.
      Też będę siać łubiny:) Ale nasze, tutejsze. Prince Island zazdroszczę bardzo, ale kto wie, może kiedys?

      Usuń
  7. Mysle, ze te wszystkie lupiny sa z jednego tego samego praprzodka lupinowego :) Poezja jest uniweralna znaczy, lubie jak jest nalepiona w metrze czy w autobusach. Wtedy czlowiek ma czas aby sie zastanowic. Lubie tez czytac twoj blog bo sie tu rozgaszcza, ale sama z siebie zadko siegam po tomik poezji. Niestety po calym dniu, a wtedy siegam po cos do czytanai, musze miec cos co mie trzyma w napieciu czy w zaciekawieniu. Inaczej zasypiam w polowie wiersza i od poczatku czytam i tak powtarza sie to w nieskonczonosc dopoki nie zasne nie przeczytawszy nawet jednego! Nie zazdraszczaj, tylko przyjedz z nowa wizyta!

    OdpowiedzUsuń
  8. Słuszna uwaga - cztery pory roku to stanowczo za mało. :)
    U nas podobnie rano przymrozki, w dzień motyle i pszczoły.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam

    chciałabym namalować obrazek wg Pani zdjęcia z łubinem. Czy zgodziłaby się Pani?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)