26 marca 2015

Wiośnieję

Nabyłam nową błękitną ceratę do kuchni, bo stara już pocięta, a ceratę w kuchni lubię i już. Była u mojej babci, była u mamy, jest u mnie. Jest praktyczna i trochę staroświecka. Ma wzór w różyczki i jak się ją kupiło, pachniała trochę jak nowe opony, ale przetarta wodą z cytryną poczuła się lepiej i teraz jest już zadomowiona i chętnie wita towarzystwo szklanek z kompotem. Jest gotowa na wyzwania nawet w rodzaju nóż wyjęty z nutelli.

Czeremcha stoi w kuchni, przebiśniegi już przekwitają. 
Od jakiegoś czasu wolę niedobór dekoracji niż nadmiar. Nie  śpieszę się też z wielkanocnymi ozdobami, czekają na swój czas. Tylko wiosnę wpuszczam bez ograniczeń.
 Wstawiam gałązki do dzbanka, żeby cieszyły oczy. 

Ostatnie kilka dni spędziłam w ogrodzie:
- obcinając suche gałęzie świerków, te na samym dole, które zawsze tracą igły i wyglądają jak z  opowieści Poego. Było z tego wspaniałe ognisko, które mały szturchał patykiem i iskry leciały do nieba
- grabiąc liście. Jesienią nie grabię, bo boję się, że już tam jakieś owadzie towarzystwo zabunkrowało się na zimę, teraz mam nadzieję, że już uciekło i pobutwiała liściowa kołderka trafi na kompost
- przycinając co się da
- pieląc i grabiąc
- wyrównując obrzeża trawnika
- przesadzając liliowce i irysy
- wykopując resztki topinamburu - pozbyłam się go na razie z wzajemnym zadowoleniem
- posadziłam dwie róże parkowe i jedną wielkokwiatową w kolorze burgundu
- dwie irgi
- nawożąc borówki i iglaki
- podlewając, bo sucho jak na pustyni Gobi
- podziwiając nieustanie każdy wyłaniający się, zielony centymetr czegokolwiek, od glistników po trawy, pokrzywy, podagrycznik i tulipany
- obserwując szpaki. Mamy trzy rodziny z gniazdami, szpaki przypominają mi wielką, kłótliwą, włoską rodzinę, w dodatku zabawnie drepczą po trawniku na piechotę, wydziobując coś w trawie
- wywożąc jakieś sto taczek zielska, darni, kłączy i perzu

Sieję różności na rozsadę.Wyciągnęłam wiosenne buty na płaskim. Prochowiec i starą torbę listonoszkę. Kupiłam Małemu zieloną kurtkę. Jeżdżę dużo rowerem. Zaczęłam uczyć się chodzić z kijkami. Sprzątam. Podczytuję, np Magdę Umer, która tak się usprawiedliwiała Poniedzielskiemu:

- Andryou! Nie pisałam - gdyż wiośniałam!

Ja też wiośnieję. Objawia się to zagapianiem się na lecące ptaki, wkładaniem zielonej apaszki, piciem herbaty na tarasie, malowaniem ławek, uśmiechaniem sie szeroko i łakomym zerkaniem na sklepy ogrodnicze.
Studiuję też przepisy na serniki, w tym jaglane. A wracając do Poniedzielskiego umiłowanego, to napisał on tak:

IDZIE WIOSNA. Wobec iścia wiosny nie można tak sobie siedzieć i czekać i potem łaskawie dać sie jej ponieść(...) Do wiosny, do wiosny otóż trzeba - stanąć. Nie sztuka to - być wiosny niemym, albo z lekka czy cięższa, wzdychającym - obserwatorem. Wiosny otóż można i trzeba być - współprzejawem. Tak, wiem że ja, ze swoją twarzą w kolorze soczystej szarości, ze swoją posturą typu stara grusza nad rowem chybionej melioracji - na przejaw wiosny mogę nie wyglądać. Mało - ja na przejaw wiosny mogę nawet nie zakrawać. Tak, ale to zewnętrzność. Tylko zewnętrzność.

(...)


A więc nie siedzę, nie czekam, tylko współprzejawiam i wiośnieję.
A Duży właśnie dzisiaj skończył 20 lat.






Gdziekolwiek pójdziesz, pamiętaj, że najpiękniejsza droga prowadzi do domu, Synku.
Kochający cię Mama i Tato.

15 komentarzy:

  1. Wiośniej, wiośniej, ja też to robię. Wszystkiego, co najwspanialsze dla Dużego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze, co można robić na wiosnę, Gigo:) Wiośniejmy!

      Usuń
  2. Wiośnienie jest bardzo przyjemną czynnością i stanem. Ja na przykład mam napady na wyrzucanie masy niepotrzebnych rzeczy i odzyskiwanie przestrzeni dla siebie, mam też apetyt na owoce, których w zimie prawie nie jem.
    A ilekroć nadchodzi wiosna natychmiast widzę wiosenny piknik Ani Shirley i jej koleżanek, te wszystkie wiosenne pyszności w koszykach i gubienie nieromantycznych kaloszy:)))
    Pięknego życia dla Dużego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki tobie chyba zrobię piknik! Niech tylko się zazieleni.
      Dużemu już przekazałam wasze życzenia, uśmiechnął się:)

      Usuń
  3. Też kupię ceratę , przypomniałaś mi , że w moim domu rodzinnym też zawsze była a Mama kupowała nową na Wielkanoc, stara służyła do wyłożenia półek w kredensie kuchennym. Wiosnę zaklinałam dziś z Mozartem " Przybywaj piękna wiosno" Pozdrawiam wiosennie Małgosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię to samo, starą wykładam półki w spiżarni.Odpozdrawiam też wiosennie.

      Usuń
    2. A ja starą wynoszę do letniej kuchni;)

      Usuń
  4. Tak, "do wiosny trzeba stanąć" - to celny tekst:)
    Dużemu życia pełnego fascynacji, pasji i miłości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie sie kojarzy z mobilizacją - stanąć jak do boju:)

      Usuń
  5. Poniedzielskiego "Idzie wiosna" nie znałam, i aż się wzruszyłam widząc go oczami wyobraźni - jak on to świetnie napisał! Ale przynajmniej teraz wiem, że też jak najbardziej wiośnieję. :)
    Dziękuję Kalinko za te cytaty!
    No i wszystkiego naj, naj, naj dla Dużego - to będzie dla Niego wspaniały rok! Howgh! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, mnie urzekła ta stara grusza nad rowem chybionej melioracji. Cudne. Kochane.
      To jest dla nas wszystkich wspaniały rok:) Przekazuję:)

      Usuń
    2. No właśnie dokładnie ten fragment rozczulił mnie dokumentnie! :)

      Usuń
  6. Kalino, kojarzysz taką scenę z Przystanku Alaska? starszawy właściciel baru poczuł "zew ziemi", zapłacił farmerowi, wpiął się w uprząż i cały dzień orał na jego polu; wrócił do domu, nie mogąc wyprostować pleców; młoda żona musiała je prasować ciepłym żelazkiem; wszystkie poczułyśmy wiośniany "zew ziemi"; wszystkiego dobrego dla Dużego, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje dla Mamy Dwudziestolatka :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz Kalinko, nie przestawaj... wiośniejemy to cudowne!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)