Noc, taka piękna. Niebieskim piętrusem jedziemy do centrum, na Princess Street, oglądać nocną iluminację kościoła św. Jana.
Kościół, wyglądający na gotycki, jest jednak XIX - wieczny. Zbudowany według projektu Williama Burna, jednego z szesnastu synów swego ojca, architekta. Kościół St. John's powstaje w latach 1816-1818, wygląda niesamowicie, otaczają go pola narcyzów, ciemność i szum starych drzew, targanych wiatrem Edynburga. Ma sklepienia, łuki, iglice, pinakle, a patrząc na niego w nocy śpiewało mi się Gałczyńskim:
Co za noc...
jak żal...
płynie na grzbiecie nocy jak na fali,
przez te chmury
w kształcie gotyckich fial,
ostrołuków, kwiatonów, pinakli...
Ale tak naprawdę nie tylko nocne narcyzy św. Jana są magiczne- także to, co znajduje się wewnątrz. Memoriał, poświęcony szkockiemu oficerowi, synowi baroneta, który pod fałszywym nazwiskiem James Hill, uczestniczył w bitwie gen. Custera z Indianami, pod LittleBighorn.
Tak naprawdę nazywał się on John Stuart Forbes.Urodził się w 1849 roku, miał 23 lata, gdy trafił do amerykańskiej armii. Podobno był przystojny, miał ponad 6 stóp wzrostu i przypominał jasnowłosego Old Shatterhanda. Był awanturnikiem, 9 czy którymś synem baroneta, uciekał przed długami do wojska i zaciągnął się do pechowej dwusetki żołnierzy generała Custera. Przeżyło kilku.
Siuksowie i Szejeni - było ich ponad 1500, jak podają źródła. Wodzami byli Szalony Koń, Deszcz W Twarz i Siedzący Byk. John Stuart Forbes był jednym z dziesięciu Szkotów w oddziale. Podobno poległ, znajdując się tylko kilka jardów od Custera. Kończył własnie swoją trzyletnią służbę. Po przeszukaniu jego rzeczy znaleziono list od matki, po którym poznano jego prawdziwe nazwisko. Z ciała Custera serce ponoć wyciął Deszcz W Twarz, nabił je na włócznię i odtańczył wojenny taniec. Nagie ciała reszty znaleziono po dwóch dniach, w wąwozie. Myślę o Jamesie Hillu- Johnie Forbesie, patrząc na nocne narcyzy, czekając na autobus pod kwitnącymi wiśniami. Niesamowici Szkoci - zrobić komuś pomnik dlatego, że był zadłużonym synem baroneta, który uciekł z kraju, szukając szczęścia, pisał listy do matki i zginął od indiańskich strzał pod fałszywym nazwiskiem...
List od matki, który nosił w żołnierskim plecaku mówił, że może bezpiecznie powrócić do kraju, bo długi zostały spłacone, a wierzyciele uspokojeni.
Żołnierze Custera - cała prawie 250 - zginęli w ciągu kilku minut.
A tak wyglądają nocne, edynburskie wiśnie.
W nocy, w ciemności, pachną jak baśń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że zostawisz ślad :)