03 maja 2014

Mniszkopeja i torebki na zioła. I smakowitości.



Kiedy kwitną mniszki, czyli mlecze, czyli męska stałość, czyli brodawnik, czyli wole oczy, czyli pąpawa, czy, jak powiadała Ludmiła Thurzova, moje guru ziołowe - smetanka, wtedy wiem, że siedzę w wiośnie po uszy. Nie wyobrażam sobie wiosny bez zrobienia kilku buteleczek mniszkowego syropu; właśnie pyrkocze w garnku, mieszany od czasu do czasu drewnianą łyżką. O pożytkach z mniszka więcej napiszę na moim ziołowym blogu, tutaj tylko pozachwycam się coroczną, cudowną mniszkopeją.

Spada na łąki jak złota lawina, nastaje taki świt, gdy wszystkie kwiaty niemal na raz otwierają złote oczy - i są. To my, jesteśmy, jak co roku, zanim dostąpimy dmuchawcowstąpienia, pozłocimy wam te ugory i łąki, przydroża i miedze, hojnie i za darmo.



A mieszkańcy Kalinowa wyruszają na mniszkowe zbiory, z koszami, śmiechami, na łąki, daleko od drogi, gdzie mniszkowe złoto najpiękniejsze, czyste i ogrzane słońcem. Zbieramy najlepiej w południe:) Razem z nami wędrują zadowolone kawki, świat brzęczy, fruwa, śpiewa, wygrzewa się w słońcu.

Złociste główki zrywamy, mój przepis mówi o 350 sztukach, ale nie liczyłam, napakowałam po prostu w spory gar, zalałam litrem wody, dodałam pokrojoną cytrynkę i zagotowawszy, zostawiłam na noc. Rano odcedziłam, by popyrkotał, aż zagęści się na tyle, że syrop będzie oblepiał łyżkę. Wtedy w buteleczki lub słoiczki, hop do góry dnem, niech zaciągną, a potem można zużywać na jesienne i zimowe katary i bóle gardła.


Przy okazji czekając na syrop zrobiłam torebki na ususzone już ziółka; zwykłe, papierowe, poozdabiałam czym się dało, żeby było weselej. I zrobiłam serek z nerkowców, przepis u Agi
I smalczyk z fasoli, przepis tu. Czyli pracowity majowy weekend:)


18 komentarzy:

  1. my już wstępujemy w dmuchawce, pamiętam te radosne wyprawy na wschód, gdy z naszych srebrnych na powrót wstępowaliśmy w wygwieżdżone złoto łąki:-) takie deja vu.
    Pępawa i brodawnik to botanicznie inne rośliny, złote gwiazdki jesienne. A smetanka- co za piękna nazwa:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O popatrz, a w moim atlasie roślin ziołowych pępawa i brodawnik są określeniami mniszka. U Ludmiły THurzovej jest: pupava lekarska, smetanka lekarska i takie rarytasy jak pongyola pitypang ( nie wiem po jakiemu to) i kuhblume, lowenzahn czyli nasz lwi ząb, tak?

    OdpowiedzUsuń
  3. A nas leje, mniszki pozamykane na wszystkie spusty;)))) Siedzimy w chacie i palimy w piecu;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochowałam kwiaty - ma być -2:( brrr...

      Usuń
    2. U nas było -1 i kwiaty poszly do ganku, te przenośne, Reszta biedaków musi marznąć.

      Usuń
  4. U nas temperatura przedwiośniowa , no i pada .
    Bardzo lubię zamleczone łąki , w tym roku wyjątkowy urodzaj ,rosną prawie jeden na drugim, u nas tak pół na pół to już dmuchawce . W przepisie na syrop o którym słyszałam też mowa o 350 i bardzo jestem ciekawa ,czy ktoś to liczy . U nas syrop z mniszków niektórzy nazywają miodem .













    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nie ma deszczu ale zimno zimniasto! Gorąca fasolówka, kawa zbożowa, kanapki ze smalczykiem fasolowym i ogórkiem i można pracować:)

      Usuń
    2. A sosnowy syrop masz w planach robić? Bo to też i na zdrowie, i na humor lepszy ;)

      Usuń
  5. Mam w planach, Noysik, niech no tylko pędy troszkę podrosną;) Już w tym tygodniu można będzie chyba:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na mniszki... było już kilka, wciąż niewiele... i nagle wybuch! Teraz o poranku idę przez złote morze ;-))
    Smalczyk z fasoli, kupuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dzisiaj smalczyk znikał błyskawicznie. Fasolę zmiksowałam z solą i majerankiem, dodałam podsmażoną na oleju kokosowym cebulkę- dodanie przy smażeniu liści laurowych i goździków genialne. Pachnący, cudnie się smaruje, na chleb z ogórkami rewelacja. Będę robić już stale:)

      Usuń
    2. Dodaj jeszcze jabłko;))))

      Usuń
  7. Ja też kocham mniszki, małe słoneczka:))) Jest ich sporo u mnie na podwórku i w ogródeczku też. Nie robiłam z nich nigdy nic, syrop ciekawy. Z dzieciństwa pamiętam, że sąsiadka zawsze obdarowywała moją mamę winem z mniszka, które niestety wyglądało dość nieapetycznie i mętnie, a w smaku było mdłe (ponoć, byłam za mała, żeby próbować:))
    Oj, smalczyk z fasolki konieczny do wypróbowania!!!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodałam śliwki suszone pokrojone w kawałeczki, Kreciku, ale jabłko nastepnym razem spróbuję. Miko, mam przepis na wino, ale trzeba na to 1 kg miodu, szkoda mi, wole zjeść :D

    OdpowiedzUsuń
  9. A jaką to ekipą zbieraliście te mniszki Kalinko? Wiosna niby dopiero co była przed latem, a mi się wydaje, że to na spokojnie pół roku temu było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekipa mniszkowa: nasza rodzinka plus Ania, dziewczyna Dużego:)

      Usuń
    2. Super! Koszyczki zawsze napełniają się szybciej, a robota idzie milej, kiedy więcej ochotnych rąk do pracy :) To wspaniale, mam nadzieję, że nowy obywatel Kalinowa jak najbardziej wyjątkowy :)

      Usuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)