24 marca 2014

Niewymiarowi

Nie wiem, czy wiecie o istnieniu czegoś, co w budzącym mój wewnętrzny skręt duszy języku polonistów nazywa się kluczem. Klucz odpowiedzi do pracy takiej czy innej. Klucz odpowiedzi do tekstu literackiego, klucz do opowiadania, opisu, listu. Jeśli czegoś nie ma w kluczu, jest niewymiarowe i nie wiadomo jak to ocenić, a jak nie wiadomo jak ocenić, to lepiej nie oceniać, a na zapas dać okrągłe 0.
Patrzę na dziecinne zeszyty, na mozolnie tworzone wypracowania i dusza boli. Niewymiarowi. Nie zmieszczą się w kluczu, już to widzę.
List. Próbny egzamin szóstoklasisty, zadanie: napisz list o zaskakującym prezencie, jaki dostałeś. Twoja praca ma zająć co najmniej połowę wskazanego miejsca. Miejsce owo, to wskazane, to 24 linijki męczeństwa. Połowa to 12. Przy czym w 12 linijkach ma się mieścić tylko - według klucza- właściwa treść listu, czyli nie podpis, nie nagłówek, żałośnie spychany na margines, nie jakiś tam grzecznościowy zwrot. Trzy akapity. Dozwolone dwa błędy ortograficzne, dwa językowe i trzy interpunkcyjne. Reszta nie mieści się w kluczu. Aha - jeszcze wyznaczniki listu. Ktoś - nie wiem kto- ustalił, że wyznacznikami listu są podpis i zwrot do adresata. Jeśli ich nie ma, list nie jest listem. Jeśli nie ma daty, miejscowości, furda, jeśli nie ma sensu w treści - drobiazg, straci dwa  punkty za brak logiki, ważne jest 12 linijek zwartego tekstu, czyli 65 słów, oraz podpis i zwrot.  List będzie! W tył zwrot, oto klucz odpowiedzi, naprzód marsz!
Moi biedni niewymiarowi, piszący 10 linijek cudownego, pociesznego listu, tracicie punkty, wypadacie z klucza. To nic, że  jest sens, jest mądrość, jest humor czy dziecięcy, kulawy troszkę wdzięk, jesteście niewymiarowi. Ci, co cudownie opisaliście swoje upragnione prezenty: komputer, telefon, pieska rasy kundel, koniecznie czarno - białego, lalkę, książkę - nie było podpisu, zapomnieliście, wasz list nie jest listem. Klucz jest mądry, klucz wie.
Patrzę na niebo za oknem, na klucze gęsi, tak bezbronnie łagodne, otwierające bramę nieba - i smutno mi. Bo jedyna rada, jaką mogę dać niewymiarowym, to - spróbuj zmieścić się w kluczu, kochanie. Dopisz te dwie linijki. Pamiętaj o podpisie. I nie zgub sensu, nie zgub swego piękna, swojej duszy, bunt nic nie da, nad wszystkim góruje Klucz.
Złóż molochowi egzaminu w ofierze swój dwunastolinijkowy list, ale umiej też opisać słowika, rozśmiesz mnie nadal, zmieniając narzędnik na narządnik, a celownik na całownik. Pokaż mi, że warto uczyć, pokonajmy klucz jego własną bronią, zwyciężmy.
Na szczęście klucz do serca, do tajemniczych ogrodów nas i naszych dusz jest zupełnie inny, co innego otwiera i niczego nie mierzy.
Na całe szczęście, mieści w sobie niewymiarowych - nas wszystkich.

Fotografia: Rich Foreman

12 komentarzy:

  1. Do dzisiaj mnie intryguje, czy Norwid wiedział, że zwrotki w jego "Pielgrzymie" tworzą krzyż i że to szalenie ważne dla tego wiersza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, ze tworzą, Merenwnen :) Pamiętam za to łagodne oko błękitu nad domem Montekich i Capulettich, co gwiazdę zrzuca ze szczytu. I gwiaździsty dyjament...

    OdpowiedzUsuń
  3. W ten sposób zabija się kreatywność i spontaniczność. Niebo ma być niebieskie, słońce żółte, trawa zielona. Z klucza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja bratanica w tamtym roku kończyła gimnazjum i jak słyszałam że chodzi do jednej pani która ja uczy zdawania testów ,to mi ręce opadły. Nie ważna wiedza, tylko umiejętność zdawania testów, jak słyszę coś takiego ,to wydaje mi sie, że polskie szkolnictwo stanęło na głowie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno Watka o tym pisała - standaryzacja. Najbardziej chyba widoczna przy maturach, widzę przy Dużym. Mario, szkolnictwo nie staje na głowie samo, ktoś mu każe i to pewnie w słusznych intencjach. Za wiele testów, standaryzacji, za mało uczenia tego, co ważne; postaw społecznych, pracy razem, myslenia twórczego, ciekawego świata. Po dwudziestu latach pracy robię juz po swojemu, szukając równowagi, ucząc tego, co uważam za niezbędne, omijając rafy absurdu gdzie się da. Żeby nie tylko pisali testy wg klucza, ale i lubili się razem, mieli wrażliwość, szanowali pracę i mieli pragnienie wiedzy. Ale coraz trudniej, czasem :) Nie mówię, ze się nie da - najwięcej zależy od nauczyciela na co dzień...

    OdpowiedzUsuń
  6. O ile jestem w stanie zrozumieć klucz w przedmiotach ścisłych, czy nawet, pal licho, językach obcych, to w przedmiotach humanistycznych, a zwłaszcza w języku polskim to jest jakiś totalny absurd i zabijanie osobowości i indywidualności. Sztanca i przeciętność, to się punktuje...

    OdpowiedzUsuń
  7. te klucze miały za zadanie (tak mniemam) wykluczyć nomen omen interpretację własną nauczycieli...w podstawówce moja Pani rozpływała się nad moimi wypracowaniami wychwalając styl pisania. Kończyłam tę szkołę z głowa w chmurach i z przekonaniem, że mój styl pokona drobne błędy czy składnię. Liceum sprowadziło mnie na ziemię i upadłam z hukiem - pierwsze wypracowanie TRÓJA - fatalny styl. Stałam jak słup...później się nauczyłam, starałam się jak mogłam...lata 90-te przyniosły zmiany. Na kolejnym wypracowaniu pochyliłam się nad Cezarym Baryką - było mi żal chłopaka, napisałam dlaczego - oszukano go, nakarmiono bujdą w którą on uwierzył...tak to rozumiałam. Źle. Nie wolno go bronić. To był zły człowiek...Żadne argumenty nie trafiały. Wylądowałam na dywaniku u Dyrektora - mój nauczyciel uznał, że jestem...komunistką:) Nie byłam nawet pełnoletnia. Stałam jak osłupiała - jaki komunista??? Było mi żal Baryki. Tak po ludzku...wtedy nauczyłam się słuchać nauczycieli. I mówić jak chcą i co chcą. Wcześniej tak kazano, później również tak było, tylko z tej drugiej strony. Mów czego oczekują - myśl po swojemu. To taki mój osobisty klucz:)
    Jesteś niesamowicie dobrą nauczycielką. Ja już boję się o te dzieci - co będzie później, jak trafia na innych nauczycieli, takich wymiarowych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal pamiętam swoją niewymiarowość w szkole, dziewczyny, to wszystko. I siebie jako dziecko.
      I Dużego, który nijak nie pasował do klucza.

      Usuń
  8. A czy nie wracają "stare" matury? Bo coś mi się o moje klapoczące uszy obiło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Aguś, tylko prezentacja maturalna znika, zamiast tego losowanie pytań. Pisemna zostaje jak była, z kluczem :)

      Usuń
  9. Mój Młody jeszcze w przedszkolu, a ja tylko modlę się w duchu, żeby do szkół wróciło "stare". Gdzie liczyło się myślenie a nie klucz. Chociaż nie powiem - ja na polonistki trafiłam fatalne. Takie kluczowe właśnie. Własna interpretacja wiersza? Zapomnij, bo one by się musiały pochylić i pomyśleć, że można inaczej. A ja się kurde zawsze pytam - skąd nauczyciele wiedzą, co autor miał na myśli, skoro słowa z nim nie zamienili??! I wszędzie te testy zamiast normalnego sprawdzianu. Bo za granicą tak jest? Poziom w szkołach odpowiadających naszym podstawówkom np. w UK moim zdaniem żenujący - do tego dążymy?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja miałam wspaniałe polonistki z kolei, może dlatego zainspirowały mnie do takiej a nie innej drogi zawodowej. Uczyły czytać, myśleć, rozumieć, czuć. Pisać - maturę pisałam o "Mistrzu i Małgorzacie". Testy są wygodne. Także do rozliczania nauczycieli przez tzw. organ prowadzący. Moi uczniowie piszą je całkiem nieźle, ale testy nie są dla mnie podstawa oceny ucznia. Bardzo, bardzo wybiórcze. I coraz bardziej oderwane od rzeczywistości, która jest niski poziom ogólnej wiedzy uczniów i ich kultury słowa- ostatnio większość dzieciaków nie umiała podać znaczenia słowa kocioł we fragm. Pana Tadeusza: huk kotłów, bębnów granie... Nie wspomnę już o takich słowach jak : inwencja, obmierzły itp. Też należało je wyjaśnić na teście.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)