Ozdoba kominkowa wygląda tak:
Docelowo ma być jeszcze belka pod malowidłem, taka gruba i dość ciemna, drewniana oczywiście.
Farby sprawdziły się bardzo ładnie, a ciepło ładnie je podsuszyło i zapiekło.
A to dowód na to, że także do nas z pewną nieśmiałością zagląda wiosna. Pierwsze przebiśniegi w moim ogrodzie, kruchy alabaster z zielenią, tak piękny w wygłodzonych oczach zmęczonych bezkwietną zimą ludzi. Przebiśniegi są tak doskonałe, że można patrzeć i patrzeć - w rupieciarni starych patyków, paproci, gałązek dzikiego wina są jak śpiące królewny w zaklętej, obrośniętej wieży. Niemal widzę wróżki, tańczące wokół w bieluśkich sukieneczkach.
Chyba nikt piękniej nie narysował dusz przebiśniegów niż Cicely Mary Barker. Prawda, że pachnie wiosną? A te forsycje? A dziewczęce spódniczki narcyzów?
Cudna strona cicelobarkerowa jest TU. Z rzeczy przyziemnych, aczkolwiek pięknych: napiekłam pierożków z kminkiem i zaraz robię barszcz z pieczonych buraków. Pierożki mają ciasto drożdżowe, ale mąka pół na pół z krupczatką i razową, farsz z kapusty i podgrzybków, z cząbrem, dużo cząbru, a na wierzch kminek, łechcący zapachem kminkowych wysp.
A na deser przepiękny film - cuda wiosny to chyba największe z cudów...
Mam nadzieję, ze niedługo uda mi się obejrzeć Twoje malowidło w pełnej krasie :)
OdpowiedzUsuńPierożki :)
A u mnie dziś pączki księżycowe ;)
Księżycowe, bo wyglądają jak księżyc w pełni, czy księżycowe, bo rosną przy świetle księżyca, albo wymagają jakiejś księżycowej fazy w ogóle? Zdradź sekret, Aguś!
OdpowiedzUsuńA bohomaz obejrzyj koniecznie, wpadaj :)
Księżycowe, bo nie miałam kieliszka do wykrawania dziurek w oponkach i przekroiłam kółeczka na połowę :D I wyszły księżyce ;)
OdpowiedzUsuńA już myślałam, ze trzeba odtańczyć wiedźmowy taniec przy księżycu, by urosły!
OdpowiedzUsuńTańczyć zawsze można, tylko zimno jeszcze troszku. Może by tak poczekać do wiosny :)?
UsuńBardzo udany , ten twój kominkowy bukiet :))) Kiedyś bardzo dawno temu ,tez malowałam po ścianach ,tylko że plakatówkami .
OdpowiedzUsuńPiękne te kwiatowe duszki :)
Mario, mnie się nadal zdarza po ścianach, swoich i u znajomych ;) A teraz mamy lepsze farby i trwalsze, więc frajda większa. Cieszę się, że podoba się kominkowe "dzieło", miałam z niego radość malując ;)
OdpowiedzUsuńAleś zdolna;))) Pierogi są niezastąpione - jednak ja nie robię z definicji, bo to w przypadku Księcia nie ma sensu;) On potrafi na jeden raz zjeść i z 50 ileś, więc robię jeden piróg gigant;)
OdpowiedzUsuńA dla siebie? Maleńkie pierożki, np. ruskie, z cebulką, podsmażane na złocisto. Lubię do nich barszczyk, grzybowy lub z buraków, ostatnio hitem są te pieczone, miksowane do barszczu.
OdpowiedzUsuń