20 marca 2014

O poranku, słowiku i miłości

Znów jest poranek tak wczesny, że nawet światło chodzi na palcach. Powoli srebro zalewa topole,  pnie i gałęzie barwią się dziwną, ołowianą bielą pochmurnego brzasku. Kule jemioł układają się w konstelację Kasjopei, pod brzozami stoi traktor z przyczepą pełną trocin i kory, drzewo już pocięte, zwiezione, schnie spokojnie pod okapami i w garażu, czekając na następną zimę.
Dzieci pojechały do szkoły, jest czwartek, nie śpieszę się, mogę posłuchać muzyki, wypić kawę z ładnej filiżanki, przyglądać się topolom, kroplom deszczu na wierzbach, szarości nieba.
Sprawdzałam raniutko wypracowania czwartoklasistów: wyjaśnij, co znaczą słowa, że słowik bardziej kochał serce Cesarza, niż jego koronę. Czytaliśmy piękną baśń Andersena, a przy okazji słuchaliśmy nagrań prawdziwego słowika, dziobaliśmy palcami globus, szukając Chin i oglądaliśmy słowicze portrety. Teraz czytam z trudem składane słowa, mozolnie kreślone akapity i litery, za którymi szukam wrażliwości, dziecięcego serca, zrozumienia tak trudnej przecież sprawy.

"Myślę, że Cesarz jest samotny, nikt go nie kochał to go słowik pokochał"
"Podoba mi się, że słowik pokochał cesarza"
"Słowik pomógł cesarzowi z odgonieniem śmierci. Myślę, że bardzo dobrze zrobił, że pomógł cesarzowi."
"Słowik kiedy poznał cesarza zobaczył, że jest on bardzo hojnym, stanowczym oraz wrażliwym cesarzem. Bardzo podobało mi się to, że słowik wybaczył cesarzowi."
"Zgadzam się ze słowikiem, że nie chciał korony"
"Podoba mi się, że słowik postąpił tak, zechciał polecieć i pomuc i słowik śpiewał i powiedział oddaj koronę i tak dalej"
"Słowik był bardzo w sercu hojny"
"Myslę, że słowik dobrze postapił woląc cesarza niż jego bogactwo".


Może nie każde z tych małych znajdzie Chiny na mapie, nie wyrecytuje życiorysu Andersena, nie znajdzie morału na zawołanie. Ale nie będę się czuła przegrana, gdy wiem, że rozumieją. Bo nie chodzi o Andersena, o trzy cechy baśni, ani o realia chińskiej kultury. Chodzi o miłość.

"Słowik poznał cesaża i pokochał jego serce i go pokochał."

Nie kręćmy nosem na ortografię, panie Andersenie, uśmiechnijmy się, czytając, otrzyjmy łezkę. Poznał i pokochał. Mała pomywaczka w baśni leżała w trawie, słuchając słowika, a dworzanie biegali w panice, myląc głosy krów, żab, a potem, gdy przyszła śmierć, wszyscy uciekli poza małym ptaszkiem, który sam jeden stanął na przeciw Jej Wiekuistości. I wygrał, bo kochał.



11 komentarzy:

  1. A u mnie kosy śpiewają....ciekawe, czy i one byłyby tak dzielne jak maleńki słowik...
    Dobrze, że wierzysz w dzieci - dzieci są dobre. Z natury:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja ukochana baśń Andersena. Szara i niepozorna jak słowik dla tych, którym nie chce się sięgnąć do serca:)
    Kiedy odejdą tacy Nauczyciele jak Ty, to będzie koniec prawdziwej szkoły. Zostaną testy, słupki i łopaty w UE. Takie łopaty, którymi zatłucze się ostatniego słowika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo miłość jest najważniejsza...
    Chyba sobie przeczytam po raz kolejny tę baśń.
    Dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
  4. To piękna baśń, chociaż jak wszystkie Andersena "ciężkie". Oczywiście "powiedział oddaj koronę I TAK DALEJ" ubawiło mnie do łez prawie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam dzieci w wieku szkolnym i niedawno zastanawiałam się, czy baśnie Andersena jeszcze ktoś czyta? I proszę - czyta, czyta i to jak! Wychowałam się na nich i będę pamiętać po wsze czasy, a "Brzydkie kaczątko" po dziś dzień wyciska mi z oczu łzy.
    Oddaj koronę i tak dalej! Zwłaszcza oddaj tak dalej, co tam korona!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak bym chciała, żeby wrażliwość tych dzieciaków przetrwała... I żeby najważniejsze było to, że pokochał i wybaczył...
    Idę zajrzeć do baśni pana A.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mika, a my jak zwykle - gęsiego...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio na pytanie, kto to jest optymista, Gosia z klasy IV oznajmiła mi: optymista to pani, bo pani wierzy, że Kuba sie poprawi, a my już nie :)
    Cóż, jestem optymistką i wierzę w zasadę dawania i powracania tego, co się daje. Ale sporo razy dostaje po uszach, przepłakuję rozczarowania i znowu wierzę.

    Ondraszko- wierzę.
    Aguś- do serca najtrudniej, choć chyba najkrócej...
    Jo, Mikuś- ja ją co roku czytam na nowo, nie tylko dlatego, że muszę ;) I to prawda, że jest trudna, Ankho, ale za to jak głęboka, jak niesamowicie prawdziwa, archetypiczna do szpiku kości. Choć moja ukochana to Królowa Śniegu, ale w każdej andersenowskiej są te łaskoczące nas w duszę i wyciskające wzruszenie archetypy...
    Hanuś- ja tez po wsze czasy.
    I tak dalej - perełka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziaciaki maja bardzo dobrą panią nauczycielkę :) Kto inny wpoiłby im tyle empatii?...

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety nie czytam dzieciom Andersena, przyznam sie, ze zamawiam do klasowej bibliioteki ksiazki (z wlasnej kieszeni, nie mamy za to zwrotow), ale nigdy nie widzialam ze Scholastic. Wiesz chyba zamowie z amazon, pod twoim wplywem :) Bardzo czesto czytam "ksiazki z obrazkami", na poczatku jakiegos tematu, na przyklad punkt widzenia, czy uczenia ich opisow przy uzyciu zmyslow. Ostatnio czytalam i dotykali wytloczen na ksiazce opisujacej kolory dla niewidomej osoby. Takie pozycje sa tylko dla pierwszych klas, ale ja uwazam, ze male dziecko i ta nienasycona ciekawosc jest w kazdym z dzieci nawet tych starszych. I mam dowody bo sluchaja, pytaja, komentuja - nie sa obojetni. Niestety forma stawiana jest na tym samym miejscu co tresc ze wzgledu na standardized tests, ktore wymagaja trzymania sie konwencji a nie uczuc i wolnej mysli.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi tutaj brakuje skowronkow. Nie mamy ich.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)