Wracamy z Małym ze szkoły, piechotką, te nasze 2 kilometry, słońce grzeje, wiatr niesie z łąk zapach wilgoci, ziemi, jakąś taką błękitną radość, niebo jak jedwabny batik. Mały sprawia wrażenie zadumanego.
- Mamo - oznajmia wreszcie po dłuższej chwili - A dlaczego bakterie nie spadają z górnych zębów, skoro jest grawitacja?
Przyznam, mowę mi odjęło :) Jakieś pomysły?
Dzisiaj mój umysł przeżył pewien wstrząs, bowiem wysłano mnie na zastępstwo do siedmiolatków czyli klasy pierwszej, w dodatku na w- f. Pani ich chora, w sumie sześciu nauczycieli na zwolnieniach, reszta wyrabia jakieś potworne ilości nadgodzin i to w najbardziej zaskakujących konfiguracjach. Pani od rosyjskiego na przyrodzie, pani od polskiego na wuefie, a koleżanka historyca na zajęciach artystycznych.
Wu- ef u maluchów wyglądał tak: przyszłam ich zabrać z klasy na salę gimnastyczną, jak tylko usłyszeli hasło wu- ef, ruszyli pędem jak wataha królików wpuszczonych na świeżą łączkę. Nie było mowy o ustawieniu w pary, musiałam sprintem wyprzedzić ich, zatrzymać, ryzykując własnym życiem i zacząć akcję : Idziemy na wu- ef od nowa. Jeszcze trzy razy stawaliśmy na korytarzu długości dwudziestu metrów.
- Cześć! - krzyczała do mnie radośnie jakaś siedmiolatka.
- Prosę pani, a Kuba mnie kopie! - ryczała w tym czasie druga.
Doszliśmy na salę, po czym okazało się, że jest zajęta przez dwie klasy gimnazjum. Wolna była mała sala z klockami gąbkowo-gumowymi w postaci gigantycznych figur. Oraz coś w rodzaju tunelu i wielkiej chusty w różnych kolorach, jak kolorowy tort. Już na początku Kuba ( ten od kopania) odkrył, że można walnąć Natalkę ( tę od płakania) sporym, wypchanym wałkiem. Zmuszony do przeprosin pod groźbą opuszczenia sali, zaczął intensywną akcję aneksji wszystkich klockofigur i budowy własnego zamku. Fakt, że pozostała 23 dzieci też chciała mieć swoje klocki uszedł jego uwadze.
- Plosę pani, a Kuba nam zablał klocek! - ryk kilku siedmiolatek, łzy jak groch.
Biegnę, interweniuję, negocjuję, oddaj, patrz, dziewczynki płaczą...
- Mamusia nie uczyła cię dzielić się z innymi? - pytam chytrze.
- Nigdy się nie podzielę, nigdy! - wrzeszczy mały zdobywca klocków - I to przez panią się nie podzielę!
Proba odebrania klocka przez resztę dzieci nie powodzi się, następuje coś w rodzaju wojny i przepychanek, w końcu po kilku minutach próśb i gróźb oddaje niechętnie jeden ostrosłup z komentarzem:
- A bierzcie, ten i tak jest dziadowski!
Część dziewczynek próbuje opanować chustę, chłopcy siadają w środek i nie chcą zejść. Ktoś komuś zabrał buty, które zostały zdjęte przed salą. Płacz. Lamentuje Natalka, znowu spacyfikowana przez Kubę, który tym razem udaje pociąg z taranem i sunie po sali, miażdżąc największym klockiem wszystko po drodze. Także chustę i zaplatane w nią kilkoro maluchów.
Ratuję, interweniuję, próbuję zorganizować im zabawę w tunelu, kolejno, ale już trzech innych chce być taranami i zderzać się ze sobą. Mały grubasek porwał skaczącą piłkę i wyskakał sobie przy nieuwadze mej na korytarz, gdzie starsi grają w ping ponga. Łapię grubaska, zawracam. Buty się znalazły, ale zginęła piłeczka od ping ponga. Po półgodzinie mokra i zmordowana ustawiam dzieci do wyjścia na obiad, wtedy okazuje się, ze zginął i Kuba. Poszedł sobie na obiad bez nas, a wcześniej jeszcze raz znokautował Natalkę. Natalka ryczy, piłeczki nie ma. Pocieszam, tulę, ocieram pot. Idziemy na obiad.
- A pani wie, ze nasa planeta kręci się milion obrotów na minutę?- chytrze zagaduje mnie jakiś mały okularnik, gdy w końcu opuszczam ich i wracam na swoje piętro.
Cóż, jestem pewna, że oni kręcą się szybciej.... współczuję koleżance z 1- 3, już wolę dziesięć polskich, z Robinsonami, baranami i Piętaszkami.
Akcja zastępstwo zakończona.... ale co będzie jutro? Niech pani maluchów wróci, bo pół szkoły osiwieje :)
Niżej zdjęcia z klanzowych zabaw z Małym.
...może to jeszcze ta kawa działa?
OdpowiedzUsuńTo jest myśl! Nie wpadłam^^
UsuńJutro przygotuj się na prace ręczne, czy jak to się teraz nazywa. Najlepsza dla pierwszaków będzie masa solna.
OdpowiedzUsuńHej Kaliiino, Dzieeewczynooo Mojjjjaaa! Nie widzę nigdzie Twojego adresu e-mail, może tylko mnie oślepiło, a chciałabym dowiedzieć się czegoś bliżej o farbach Anne Sloan. Gdzie je kupujesz? Czy rzeczywiście są takie fajne, jak o nich mówią? I trwałe? I drogie?
Hanuś, pisz na minstrella1@gmail.com i odpowiem ci, cóżeś będziesz chciała :)
UsuńDzięki, piszę zaraz.
UsuńHanuś, odpowiedziałam ci :))
Usuń:)))
UsuńJa z takimi pracowałam dwadzieścia lat ,tylko troche młodszymi . Na początku tej dwudziestki czyli trzydzieści cztery lata temu (czternaście lat juz nie pracuję ) to one były inne ,czyli łatwiej je było opanować , no a potem z roku na rok się zmieniały ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pytanie o bakterie ,to dzieci mają coraz ciekawsze pytania :) No i po co nam były te wszystkie telewizje ,komputery itp ,siedziały by pod stołam ,to nie zadawały by takich pytań ;)
Fajnie wyposażona ta sala , jak pracowałam to takich nie było ,a szkoda .
UsuńMario - podziwiam cię, dla mnie kobietki z klas I- III to są święte i anielskie istoty, opanować tę małą czeredę....
UsuńMimo tej całej barwnej historii, ja i tak bardzo chcę wiedzieć jak to jest z tymi bakteriami?! Jak tylko Twój Młody to odkryje, to ja poproszę o jakieś streszczenie...
OdpowiedzUsuńMłody po namyśle uważa, że one mają tajemniczy klej, silniejszy niż grawitacja i się tak kleją. Uważa, że tak samo klei się w czaszce mózg, żeby nam nie wypadł np nosem....
UsuńO matko, zimny pot mnie oblał od samego czytania. Współczuję. A z bakteriami faktycznie sprawa tajemnicza...
OdpowiedzUsuńMikuś, mnie dzisiaj rano oblał pot zimny, gdy sprawdzałam o 5 zeszyty czwartoklasistów ( wczoraj nie zdążyłam). Co powiesz na to: ( temat pracy - opis fauna)
Usuń- faun miał tyłek owinięty futrem
- w swoim kopycie trzymał parasol? Stawiać piątkę czy nie stawiać?
Opowieści z Narni w wersji współczesnej:))) Za tyłek owinięty futrem bym postawiła, tyły słabo widać, ale kopyto z parasolem never, przecie on trzymał ręcyma!!!!
UsuńMoże on jak wszechświat, cyklicznie puchnie ruchowo/intelektualnie a potem się zwęża w tym zakresie?
OdpowiedzUsuńOj dzieciaczki maja pomysły :).
OdpowiedzUsuńJak dawno z nimi nie pracowałam... Trochę za tym tęsknię.
Wszelkiej pomyślności
Ja też tęsknię po wakacjach, Jo, ale w ciągu roku czasem łapki opadają :)
OdpowiedzUsuń