13 września 2014

To jest Emily. A poza tym jesiennie w sypialni, sambucus nigra i zwyczaje Indian.




 To jest Emily, lalka, którą nabyłam drogą kupna w sklepie z używanym dobrem, czyli Goodwillu, podczas sklepowej wyprawy z Watką. Watka wypatrzyła dla mnie stoisko z niechcianymi porcelanowymi lalkami i tym sposobem przyjechało ze mną w podręcznej walizce pięć dam. Dzisiaj prezentacja pierwsza - Emily.


Zdjęcia robił Elf, widać kobiecą dbałość o detale:) Emily nosi imię na cześć sióstr Bronte i Emily Dickinson, a szczególnie tej przejmującej linijki: Ci, których kocha­my nie umierają, bo miłość jest nieśmiertelna. Emily nosi pończoszki, buciki i ma we włosach atłasową wstążkę. Włosy jak kasztany, oczy trochę smutne, pewnie dlatego, że za długo leżała w sklepie między niechcianymi paltami, a stertą ramek do luster. Trudno przetrwać z myślą, że nas przestano kochać, a przecież nawet lalki to wiedzą. Ale miłość jest nieśmiertelna i Emily nie umarła, ale zasiada na stosiku wykrochmalonych poduszeczek, a ja witam się z nią co rano, gdy popielaty kielich poranka napełnia się srebrem, a sosny pachną przez otwarte okno.


W sypialni zmiana jesienna. Domek z Zielonego Wzgórza... Szafka po dziadku, która wiosną  wyglądała tak....


...teraz wygląda TAK. Farba Paris Grey, szlifowanie szafki - Duży i Elf, bezcenne, malowanie też Duży i Elf, gałązkę sambucus nigra namalowałam ja, bo kocham czarny bez, a owoce czarnego bzu są jak źrenice wieczoru. Szafkę zrobił jeszcze kochany dziadek Miłego, Jakub, uchwyty i zawiasy są oryginalne toteż ich nie czyścimy i nie szlifujemy. Metal jest stary, delikatny, kruchy, a kochane rzeczy muszą być nieśmiertelne, więc na palcach chodzimy wokoło, by nie obudzić Czasu, bo sobie o szafce przypomni. On nie wie, że kochane przez nas rzeczy powinny być nieśmiertelne i zaraz wysunie kościsty palec, by sprawdzić, czy uchwyt i zawias odpadnie, jak dmuchnie na niego sekundami...

Wyjazdowo: Mały zaliczył wycieczkę do wioski Indian. Indianin, oprowadzający ich po wiosce z godnością i dumą tłumaczył, jak cudowne było życie pierwotnych plemion, jak niewiele potrzeba Indianinowi, żadnej cywilizacji, żadnej techniki, Indianin gardzi przyziemnymi zdobyczami cywilizacji... wystarczy tipi w garści, łuk na plecach albo odwrotnie...
- I wtedy temu panu zadzwonił w kieszeni telefon, wiesz, mamo? I Indianin wyjął, ładny telefon, taki duży, biały, powiedział, że nie może rozmawiać teraz i schował, a ja zapytałem, czy wszyscy Indianie mają takie telefony...? Ale nic mi nie odpowiedział. Ciekawe czemu, mamo?

6 komentarzy:

  1. Piękna szafka, : ) I piękny bez.
    Zawsze żałuję, że Bóg poskąpił mi talentu i sama nie potrafię tak cudnych rzeczy wokół siebie w taki sposób zebrać, by wszystko pasowało: ) podglądam wiec u innych.

    Ewunia, skąd takie Elfy pomocne, wrzosowe się bierze ;)?

    Indianin stracił zdecydowanie na wiarygodności. Trzeba mu podsunąć Winnetou.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha! Mały jest bezbłędny! A szafka śliczna. Lalka.....hmmm myślałam ,że nie lubię takich rzeczy ale ta mi się bardzo spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dmuchnie sekundami.... no jak ja Cię uwielbiam! :))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie to wyszło , pomijając indianina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna szafka. Bardzo lubię takie meble z duszą, niosące swoją historię. A Indianin ...cóż ... mój syn był również w wiosce Indian i przyszedł bardzo zdziwiony, mówiąc "Mamo, a pan Indianin miał adidasy na nogach" :)))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawisz ślad :)