Andrzej Poniedzielski uważał, że Światowe Centrum Jesieni jest koło Suwałk. Byłam, nie raz, oglądałam i jednak uważam, że Podlasie bardziej. Zwłaszcza dzisiaj, gdy brzozy pokazują złote koronki halek, jak damy, wsiadające do jesiennego faetonu i z wdziękiem unoszące suknie ponad kostki. I gdy pachnie żywopłotowy dżem, a babie lato oplata moje pranie na tarasie. Zresztą, chętnie i szczodrze się z moim Ulubionym Poetą podzielę jesienią. Nie ma problemu! Delektujemy się dzisiaj kolorami, dżemem z żywopłotu, herbatą, planami niespiesznymi a tak przyjemnymi jak granie w planszówkę wieczorem. Zdjęcia robił Duży i Elf, dżem smakuje wybornie - uwielbiam to słowo, wybornie! - nie zdążam z niczym, a zamiast pisać plany wynikowe, czytam Poniedzielskiego i słucham leniwie snujących się myśli. Ale w końcu ile jeszcze będzie takich złotych dni, czy nie roztropniej spędzić je na podziwianiu i delektowaniu się, nim nadejdą szarugi i chłody? Plany wynikowe będą zawsze, a złote, smakujące syropem i dżemem poniedziałki to gatunek ginący! Tak więc plany poczekają, idę wieszać zasłony w salonie, jeżynowe, a wam zostawiam jesienne zdjęcia i ten leniwy, dekadencki wpis. I cytat z Lechonia:
Szczęście(...)jest wtedy, kiedy nic się nie dzieje, nic się nie musi dziać, kiedy nie chce się, aby się cośkolwiek działo i kiedy najbłahsze codzienne zdarzenia wydają się szczęściem, bo się je przeżywa we dwoje”.
Kalino, ach! dżem żywopłotowy i och! jeżynowe zasłony :) uwielbiam tą porę roku, i złotą godzinę gdy słońce chylące się ku zachodowi ożywia cienie na purpurowo ognistym winobluszczu ..
OdpowiedzUsuńPs. byłam z wizytą u Kasi Bellingham i natchnęła mnie pomysłem na żywopłot "owocowy", więc za rok dołączę z pewnością do poniedziałków pachnących dżemem żywopłotowym :) .. na razie "zaśliwkowana" z polany w lesie Aga :)
Zazdroszczę Kasi Bellingham... muszę się wybrać kiedyś tam, jej blog jest kwintesencją tego, co dla mnie piękne w ogrodzie!
UsuńSłuszna decyzja oderwania się od planów wynikowych ,już samo brzmienie odpycha :)))
OdpowiedzUsuńPiękne jesienne kompozycje :))))
Mario, pozwalam sie jesieni unieść, wiele rzeczy mnie teraz odpycha, tych szorstkich, koniecznych... ale zbiorę się i dam radę. Powoli. Na razie niech jesienne powolne nastawanie celebruje sie u mnie.
UsuńMasz racje Kalinko, plany wynikowe nie uciekna, poczekaja na Ciebie na pewno.
OdpowiedzUsuńA kolory schylku lata i jesieni sa takie nie do odlozenia na pozniej.
Zachwycam sie dzemem z zywoplotu w Twojej jesiennej stylizacji :) I orzechy laskowe sa :)
Dziekuje Ci za piekny cytat i pelne spokoju chwile, ktore tu u Ciebie spedzam :)
Orzechy laskowe dochodzą na leszczynie, niedługo zbiory. Jesień łaskocze w duszę... budzi ciche zamyślenia. Dziękuję, że jesteście i czytacie.
UsuńDzemem zywoplotowym jesien sie zaczyna ale mimoza,, ktora jest nawlocia, tez jest obecna na Twoich stylizacjach. Juz Ci pisalam,ze lubie Twoje pisanie! Z Lechoniem sie zgadzam absolutnie, ale dlaczego jest z tym tak trudno..."nic nie musi sie dziac" ale dlaczego gdzies tam w naszych glebiach klebia sie mysli,ze jednak cos sie musi....u Ciebie jakies malo poetyckie plany wynikowe...sciskam
OdpowiedzUsuńAaaa, bardzo mi sie podobaja sloiczkowe serwetki.
Słoiczkowe serwetki sa kwadratami z pościeli, które dostałam od mamy - przeznaczone do wstawienia w poszwy, u mnie wylądowały na słoikach:) "Niedziania się" chyba trzeba sie nauczyć... ja się przynajmniej próbuję, nie jest to rzecz naturalna:)
UsuńSmakowicie i pięknie zaczyna się jesień u Ciebie. Można by rzec - wybornie!
OdpowiedzUsuńPlany wynikowe nijak nie pasują do tego obrazka.
A ja niebawem, za radą Kasi B., posadzę swój żywopłot i razem z ptactwem czekać będę na czerwone korale :)
Może uda mi się je też zamknąć w słoiku :)
Niestety, plany wynikowe wrócą, bo szkolne bóstwo ich pożąda. Jarzębina jest dobrym duchem ogrodów, nie wyobrażam sobie bez tej panny jesieni... :)
Usuń