25 sierpnia 2013
O czym szumią topole
Topole. Ludzie ich tutaj nie lubią, bo drewno do niczego i ponoć to "zimne" drzewo, nieprzyjazne ludziom, słyszałam juz, że wodę z ziemi wyciąga, że bóle głowy sprowadza. A ja lubię topole, bo jedna topola to już jak morze, a kilka ich, cały ocean szumu. Żadne drzewo tak nie szumi, jak topole, na miedzy za naszym domem wyrosły jak rząd królowych. Potężne, Miasta Liści, o zachodzie podbarwiane złotem, nieustannie w ruchu, płyną nad rżyskami, polami mgieł, ostów puchatych, jesiennych łąk jak dostojne, wzdymające zielone żagle okręty.
Jechaliśmy dzisiaj z Małym rowerami, wioząc worki z zielem dla królików, a nad nami rozszumiały się te tajemnicze ballady. Aż stanęłam, zadzierając głowę. Czy tak las Sherwood szumiał, takim tęsknym zaspiewem? Nie, topole są chyba bardziej nasze, kresowe. Znam białoruską piosenkę o topoli i utraconej miłości, topola rymuje się z niedola, topola szumi o nieznanych smutkach, sękatymi ramionami chwytając skrawki błękitu. Biedne topole, jakoś tak niekochane. Pylą. Nikt ich nie sadzi na podwórkach ani w ogrodach, a jak sama się zasieje gdzieś na miedzy czy za płotem, to najszybciej ją zetną. Te topole na zdjęciu Basia, sąsiadka, też chce wyciąć, będzie na zimę, mówi, no i ile mniej śmiecia.
Kiedy z liści opadnie szum, a same liście z gałęzi, stają się tylko śmieciem, o zapachu goryczki, jesieni, gnijącym w wysokich trawach i na ściernisku. Biedne topole.
To już koniec sierpnia, nieuchronnie. Maliny są słodkie, a ranki zimne. Rosa do kolan. Chłód na policzkach, na palcach. Za cztery dni wraca Miły, a w sobotę zacznie się wrzesień. To było najdziwniejsze lato dla mnie, pełne zamyslenia, pracy, bycia sama ze sobą. Tempo moich wpisów niestety spadnie, ilośc też, wybaczcie, nowymi bucikami tupie już szkoła z tornistrem na plecach. Ale zaczną się nowe cuda, wrześniowe, jabłkowe, ogrodowe, a potem nadejdzie pora kominkowa, pora koców, gorącej herbaty i książek. Na swój sposób cieszę się z tego, że znów jesień pracowita wprowadzi nam się do domu jak gromada myszy z węzełkami.
I mam nadzieję, że nie zostaną ścięte szumiące, sąsiedzkie topole.
Brakowałoby mi ich szumu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mnie szkoda wszystkich drzew, które ludzie wycinają. Będzie Ci z pewnością brakować szumu topoli, jeśli faktycznie zostaną ścięte. Ja nie czekam na jesień i szare smutne dni. Wolę przebywać wśród przyrody,niż siedzieć w domu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPółtora roku temu wycięto w pień rząd wielkich topoli, które rosły wzdłuż wałów nad Ślężą. Widziałam je z okna w kuchni. Niewielki lasek, który rozciąga się za wałem, wyglądał przy tych topolach jak banda przedszkolaków schowana za plecami wychowawczyń. A teraz nie ma już topoli i lasek został sam... Serce krwawi. A ile ptaków tam żyło...
OdpowiedzUsuńGigo: tak, będzie mi brakować bardzo, jeśli do tego dojdzie. Ale może to takie przymiarki tylko i "się rozejdzie po kościach"... Pojęcia nie mam, czemu chcą wyciąć, skoro są daleko od domu i "śmiecą" na pole. Jesienne dni tylko czasem są smutne, przewaznie to wesoła praca w ogrodzie, wykopki, grabienie i brykanie wśród liści i całe to miłe szykowanie domu na zimę. Będę mieć co robić :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko: no własnie, dlaczego ścięli? Pewnie jakiś nonsensowny argument w ropdzaju tego, który wójt nam zaprezentował, gdy ścięto prawie 70 letnie brzozy przy szkole: zagrażają dzieciom. Gdyby wszystkie dzieci z całej szkoły wlazły na tę brzozę, nie zwaliłyby jej, po ścięciu widać było, że drzewa zdrowe w środku... Tez serce krwawiło.
Kocham topole, już o tym kiedyś pisałam, balsamiczny zapach pączków, i opadłych liści, i białe puszki w powietrzu...
OdpowiedzUsuńzresztą kocham wszystkie drzewa, no, i nie wycinam.
A jak ktoś wycina, to dzwonię na Straż Miejską, żeby sprawdzili, czy ma zezwolenie. Warto, bo często nie ma.
Szkoda, że cię mniej będzie... ale dobrze, że Miły wraca.