Dziecko plus nowa narzuta na łóżko. Dziecko płci męskiej, czyli syn. Co czyni sytuację jeszcze bardziej niebezpieczną i przewidywalną.
Zakupiwszy ową nową narzutę w kolorze zupełnie rozbrajającego błękitu plus dwa jaśki do tego, ozdobiłam swoje łoże i podziwiałam jakieś pięć minut.
- O, nowa narzuta - Duży zajrzał do sypialni, po czym uwalił się, aż sprężyny jęknęły. Dwa nowe jaśki wpakował sobie na głowę, a jeden pod brzuch.
- Możesz powiedzieć, co robisz? - rzucam tonem, jakim lady Berghoff pytała służby: Janie, co znaczy ten trup w bibliotece?
- Kokonuję się - odparło mi niefrasobliwie duże dziecko o nogach hobbita, w niedbałym, wakacyjnym odzieniu i z bosymi piętami, których czystości wolałam nie sprawdzać.
- Co to znaczy kokonuję się?
Więc mi wyjaśnił dość mętnie, że chodzi o poczucie bezpieczeństwa, stan zawinięcia w coś, odizolowania od świata zewnętrznego, w czym pomagają dwie poduszki na uszy i do czego nowa narzuta jest wprost niezbędna. Niestety, przytłoczona faktem, że moja nowa narzuta wzbudza poczucie bezpieczeństwa, nie miałam serca wygonić kokonowca, czego skutkiem było owej narzuty lekkie, nonszalanckie zgniecenie. Ale w końcu narzuta nie jest po to, by leżała, ale była używana, tłumaczyłam sobie.
Do czasu, aż Duży kokonowiec zmył się, a zainstalował się tam Mały, który musiał grać w minecraft, siedząc na łóżku ( jaka śliczna nowa kapa, mamusiu). Udało mi się wytłumaczyć mu, że chrupki z mlekiem jemy w kuchni, czekoladę też, ale nie wiedziałam, że już wisi nad nami, narzutą i mną, fatum w postaci czerwonego mazaka.
Ponieważ do realizacji projektu w minecrafcie Mały potrzebował szkicu, wykonał tenże szkic czerwonym mazakiem, niezbyt szczelnie zamkniętym, plan szczegółowy, z lotniskiem, kosmodromem, blokami i parkiem. Potem mazak położył na kartce, a kartkę na narzucie. Ześlizgnął się, mamusiu, tłumaczył potem pełnym skruchy głosem, on sam się z kartki sturlał i ześlizgnął, ja nie wiedziałem, że on cieknie... i chlip, chlip, łzy.
Stałam i patrzyłam na oryginalną czerwoną plamę pośrodku błękitnej narzuty. Mały pocieszająco podszedł do mnie i się przytulił.
- To się przykryje poduszką, mamusiu - powiedział z nadzieją - Nic się nie martw!
Ps. Średni jeszcze niczego narzucie nie zrobił tylko dlatego, że jeszcze nie wypełzł ze swojej jaskini.
Słodki Winowajca :)))
OdpowiedzUsuńTak to jest z dziećmi i trzeba to przeżyć :). Przykryjesz plamę poduszką, jak radzi syn. Oczywiście żartuję. Myślę, że dasz radę plamie z mazaka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam naszyć na nią serduszko :)
OdpowiedzUsuńI świetny pomysł :)))
OdpowiedzUsuń