Kojarzy mi się z Marią Antoniną, filiżankami z porcelany, koronkowymi parasolkami i dziewczętami w muslinowych sukienkach.
Poza tym, że wczoraj dzień był różano - ogrodowo - mirabelkowy, czyli zachwycałam się Mary Rose, zbierałam mirabelki na galaretkę i ścinałam suche badylki po przekwitłych rumiankach i malwach, to dodatkowo wyciągnęłam stary samowar do czyszczenia. teoretycznie mosiężny, ale warstwa mosiądzu mocno poprzecierana, czyściłam biedaka cytryną z solą i papką z mąki/soli/octu. Dołączył do kolegi w mojej werandzie i razem witają gości, świecąc wypolerowanymi brzuszkami.
Z rzeczy smutnych, nie dało się oglądać spadających gwiazd.
Mimo, że poczyniliśmy przygotowania; leżak na trawniku, koc, miska pestek ze słonecznika, usadowiliśmy sie z Małym z nadzieją - chmury zasłoniły wszystko.
- Wiesz mamo jakie będę miał trzy życzenia? - zapytał Mały, gdy czekaliśmy na bodaj kilka perseidek.
- Jakie?
- Żebym znalazł w minecrafcie dziesięć diamentów, żeby nasz ogród był piękny i żeby komary mnie nie gryzły - oznajmił z powagą.
"Anne Rose" dla wszystkich. I z bloga bzowolawendowego kartka z różą, do drukowania.
Myślę, że część tych życzeń da się spełnić:-))) Piękny ogród - to pewne, bo ogród zawsze jest piękny, nawet jak ciut zdziczeje ( jak mój np:-)))) ), a na komary witamina B1. A diamenty - no cóż. Może kiedyś?
OdpowiedzUsuńU nas też chmury i deszcz więc z oglądania spadających gwiazd nici...
Pozdrawiam serdecznie
Asia
P.S. Róża cudna!
Może kiedyś, to dobre słowa. Mnie wzrusza własnie ta skromność życzeń. Żadnych " chcę być królem, milion dolarów i złoty rower". Tylko ogród, diamenty w ulubionej gierce - i komary. Chyba kupię spray :)
OdpowiedzUsuńJa też czekałam...ale u mnie jak i u Was chmury popsuły wszystko...a miałam takie ważne życzenie! chciałam prosić o zdrowie dla mojego "szczęścia" :)
OdpowiedzUsuńŻyczę mu zdrowia mimo tych chmur, a szczęście ma, bo ma Ciebie :)
OdpowiedzUsuń